Funkcjonariusze Straży Granicznej w Łodzi zatrzymali 39-latka, który chciał dostać się na pokład samolotu lecącego do Nottingham. Brytyjczyk - zgodnie z wymogami - zrobił sobie test przed odlotem. Niestety, miał wynik pozytywny. Postanowił z problemem sobie poradzić i sfałszował wydruk testu. Sąd zdecydował, że najbliższy czas mężczyzna spędzi w ośrodku dla cudzoziemców. Sprawą Brytyjczyka zajmuje się też prokuratura.
Brytyjczyk do Polski przyleciał w piątek. Okazał wtedy dokumenty zaświadczające, że jest zaszczepiony przeciwko COVID-19. Dzięki temu był zwolniony z przymusowej kwarantanny. Żeby jednak mógł wrócić na Wyspy, musiał wykonać test co najmniej 72 godziny przed wylotem.
39-letni obcokrajowiec test wykonał, ale wykazał on zakażenie. Mężczyzna nie zamierzał jednak zostawać w Polsce, dlatego - jak mówi rzeczniczka Komendanta Nadwiślańskiego Oddziału Straży Granicznej, porucznik Dagmara Bielec-Janas - posunął się do fałszerstwa:
- Postanowił przerobić wydruk testu, zmieniając w nim oznaczenie pola z wynikiem "positive" na pole "negative" w ten sposób umożliwiając sobie wejście na pokład samolotu do East Midlands - opowiada por. Bielec-Janas.
Świadome narażenie innych
Fortel Brytyjczyka na nic się zdał. Funkcjonariusze Straży Granicznej zwrócili uwagę, że mężczyzna figuruje w systemie jako osoba podlegająca do końca tygodnia izolacji domowej. W związku z tym, że mając wiedzę o pozytywnym wyniku testu, próbował podstępem dostać się do samolotu, 39-latka czekają poważne konsekwencje:
- Stworzył realne zagrożenie dla życia lub zdrowia ponad 200 osób, pasażerów i obsługi lotniska, z którymi miał kontakt w budynku terminala w trakcie odprawy - mówi porucznik Dagmara Bielec-Janas.
Usłyszał zarzuty sprowadzenia zagrożenia epidemiologicznego i szerzenia się choroby zakaźnej oraz sfałszowania dokumentu. Polski Kodeks karny przewiduje za to przestępstwo od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia. Mężczyzna jest też podejrzany o fałszerstwo.
- Z kolei za świadome złamanie warunków odbywania izolacji został dodatkowo ukarany mandatem karnym w kwocie 500 złotych - mówi rzeczniczka Nadwiślańskiego Oddziału Straży Granicznej.
Sąd: najpierw pobyt w ośrodku dla cudzoziemców, później powtórny test i wydalenie z Polski
Ponadto wobec obywatela Wielkiej Brytanii wszczęto postępowanie administracyjne zmierzające do wydania decyzji o zobowiązaniu do powrotu oraz skierowano wniosek do sądu o umieszczenie go w strzeżonym ośrodku dla cudzoziemców.
W środę sąd zajął się sprawą 39-latka. Jak przekazał Piotr Borowski, reporter TVN24, sąd podjął decyzję o skierowaniu mężczyzny do ośrodka dla cudzoziemców. Tam obywatel Wielkiej Brytanii ma przejść kwarantannę, a po niej wykonany będzie mu kolejny test na COVID-19. Następnie mężczyzna będzie wydalony z Polski. To jednak nie koniec problemów Brytyjczyka.
Śledztwo prokuratury
Sprawą zajmuje się też prokuratura. Jak przekazał Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi, śledztwo zostało już wszczęte.
- Dotyczy narażenia, przez 39-letniego obywatela Wielkiej Brytanii, na zarażenie chorobą zakaźną wielu osób, co jest zagrożone karą pozbawienia wolności do lat 10. Obejmuje ono także kwestie podrobienia wyniku testu na COVID-19 i posłużenia się podrobionym dokumentem - poinformował prokurator Kopania. I dodał, że 39-latek zostanie przesłuchany, gdy tylko pozwoli na to stan jego zdrowia.
Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Straż Graniczna