- Dopadli do niego, albo jeden albo dwóch, nie wiem dobrze - relacjonuje przed kamerą TVN24 kierowca autobusu, na który został wypchnięty 31-letni rowerzysta. Mężczyzna zginął na miejscu. - Uderzenie było bardzo mocne, roztrzaskał siebie i szybę - opowiada nasz rozmówca o przebiegu dramatu, do którego doszło w środę po południu w Pabianicach (woj. łódzkie).
- Minąłem się z tym rowerzystą, ja jechałem z górki, on pod górkę. Kiedy był na wysokości chłopaków z renault, to oni do niego doskoczyli - opowiada reporterowi TVN24 Robert Świtoniak, który prowadził autobus, pod który nieznani dotąd sprawcy wypchnęli 31-latka spod Pabianic.
Kierowca autobusu mówi, że nie wie, czy do rowerzysty dobiegł jeden, czy dwóch mężczyzn.
- Oni go uderzyli, albo pchnęli... tego nie wiem - opowiada.
Rozmówca TVN24 dodaje, że 31-latek "roztrzaskał siebie i szybę".
- Niestety, zginął i upadł na asfalt. wtedy tamci wskoczyli do renault i odjechali - mówi Robert Świtoniak.
"To widziało mnóstwo osób"
Świtoniak opowiada, że wciąż jest w szoku po poniedziałkowej tragedii.
- Tutaj jeździ mnóstwo osób, wiele to widziało, w tym moich pasażerów. Bardzo to przeżyłem, wczoraj cały czas drżały mi ręce - podkreślał przed kamerą.
Sprawców wypadku cały czas nie udało się zatrzymać. Prokuratorzy ustalili, że tragicznego dnia w srebrnym renault jechało trzech mężczyzn, którzy gonili rowerzystę i wygrażali mu, że "jeszcze się z nim policzą". Potem wyprzedzili 31-latka i czekali na niego przy krawędzi jezdni.
Kiedy ten się zatrzymał, mężczyzna jadący za kierowcą miał uderzyć go z dużą siłą w głowę. Rowerzysta stracił równowagę i uderzył w szybę autobusu miejskiego, który jechał z naprzeciwka. Mimo kasku, rowerzysta zmarł na miejscu.
Sprawców jego śmierci cały czas nie udało się zatrzymać.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie naKontakt24@tvn.pl.
Autor: bż/b / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź