Prokuratura w Radomsku uznała, że decyzja o odmowie wszczęcia śledztwa w sprawie ewentualnego publicznego pochwalania lub propagowania pedofilii przez ks. Ireneusza Bochyńskiego była przedwczesna i otwiera ją ponownie. Duchowny mówił w zeszłym roku w wywiadzie prasowym m.in. "znam przypadki, gdzie (...) same dzieci wchodziły do łóżek dorosłych, chcąc być spełnionym. I to był wybór dziecka".
Decyzja o wszczęciu śledztwa zapadła 5 maja, ale dopiero dzisiaj poinformowała o tym prokuratura.
Śledczy z Radomska (woj. łódzkie) na początku roku odmówili wszczęcia śledztwa w sprawie ewentualnego propagowania pedofilii przez ks. Ireneusza Bochyńskiego. Tłumaczyli wtedy, że wypowiedzi duchownego "mogą budzić wątpliwości etyczne, ale nie prawne".
Po czterech miesiącach prokuratorzy stwierdzili, że decyzja o odmowie wszczęcia śledztwa była przedwczesna.
- Stwierdziliśmy, że należy pogłębić materiał dowodowy w tej sprawie i dlatego wszczęliśmy śledztwo - informuje tvn24.pl Sławomir Mamrot z prokuratury w Piotrkowie Trybunalskim.
Śledztwo toczy się na razie w sprawie, a nie przeciwko komuś. Polski kodeks przewiduje za propagowanie pedofilii do dwóch lat więzienia.
Burza po wywiadzie
W ubiegłym roku, na łamach jednego z portali informacyjnych, ks. Ireneusz Bochyński (wtedy pełniący obowiązki rektora Kościoła Panien Dominikanek w Piotrkowie) mówił m.in.:
"Mamy i dzieci 10-letnie, trochę starsze i znam przypadki, gdzie ich życie intymne potrzebowało wcześniejszego zaspokojenia. Same dzieci »wchodziły« do łóżek dorosłych, chcąc być spełnionym. I to był wybór dziecka".
Po publikacji kontrowersyjnego wywiadu wybuchł skandal. Ks. Bochyński został przez łódzką kurię zwolniony z funkcji rektora kościoła akademickiego Panien Dominikanek w Piotrkowie Trybunalskim (funkcję pełnił od 2006 roku). Duchowny został także odsunięty od nauczania religii w szkołach. Kuria wszczęła też postępowanie kanoniczne w jego sprawie.
Jeden z trzech wątków
Prokuratura na początku roku odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie ewentualnej wiedzy księdza o przypadkach pedofilii. Śledczy tłumaczyli, że nie mieli wystarczających danych, które potwierdziłyby, że doszło do przestępstwa.
Drugi wątek dotyczył rzekomych "innych czynności seksualnych", których ksiądz miał dopuścić się względem chłopca, mającego wtedy 14 lat. Do domniemanego przestępstwa miało dojść podczas wycieczki do Wilna. Śledczy umorzyli ten wątek, tłumacząc, że do rzekomego złamania prawa doszło w latach 90., więc sprawa się przedawniła.
Trzeci wątek dotyczył ewentualnego propagowania pedofilii i to właśnie pod tym kątem prace śledczych zostały w maju wznowione.
Oprócz trzech wątków prowadzonych w związku z kontrowersyjną wypowiedzią ks. Bochyńskiego, śledczy zajmowali się też tym, czy przestępstwa nie dopuściła się posłanka PO, Elżbieta Radziszewska. Jak zawiadamiali mieszkańcy Piotrkowa, posłanka miała pomówić ks. Ireneusza Bochyńskiego. Na początku listopada, podczas programu "Tak jest" w TVN24, posłanka poinformowała, że docierały do niej sygnały, że ksiądz Bochyński sam dopuszczał się czynów pedofilskich. W tym wątku śledczy również nie dopatrzyli się podstaw, żeby wszczynać śledztwo. Tłumaczyli, że przestępstwo pomówienia nie jest ścigane z urzędu. Ponieważ ks. Bochyński osobiście nie zgłosił się do prokuratury w tej sprawie, śledczy nie widzieli podstaw do dalszych działań.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż/i/zp / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: "Tydzień Trybunalski"/ePiotrkow.pl