Raper Nelly broni decyzji o występie na balu inauguracyjnym Donalda Trumpa. Zarówno on, jak i inni artyści mający zagrać dla 47. prezydenta Stanów Zjednoczonych spotkali się w ostatnich dniach z tego powodu z krytyką. Mimo to możliwość występu przed głową państwa muzyk określa mianem "zaszczytu".
Nelly jest jednym z artystów, którzy wystąpią podczas trzech zaplanowanych na poniedziałek balów inauguracyjnych 47. prezydenta USA. Dla Donalda Trumpa muzyk zaśpiewa podczas Liberty Inaugural Ball. Poza raperem goście usłyszeć będą mogli także piosenkarza country Jasona Aldeana i zespół Village People, znany z hitu "YMCA" . Wszyscy, podobnie jak Nelly, spotkali się w ostatnich dniach z negatywną reakcją fanów.
Część krytyków rapera zwraca w mediach społecznościowych uwagę na fakt, iż występ Nelly'ego dla Trumpa przypada w Dzień Martina Luthera Kinga i przypomina wypowiedziane przez nowo zaprzysiężonego prezydenta w trakcie kampanii rasistowskie uwagi. Nelly broni jednak decyzji o koncercie i przekonuje, że nie ma ona wymiaru politycznego - występując przed konkretną osobą "nie mówi: 'hej, powinniście głosować na tego kandydata'".
- To nie jest polityka. Polityka się dla mnie skończyła. Trump wygrał, jest prezydentem. Jest głową tego, co chciałbym nazwać najlepszym państwem na świecie - stwierdził Nelly podczas udostępnionej w mediach społecznościowych rozmowy z raperem Willie D. - To dla mnie zaszczyt występować przed prezydentem Stanów Zjednoczonych, niezależnie od tego, kto sprawuje urząd - dodał autor hitu "Hot In Herre".
ZOBACZ TEŻ: Donald Trump oficjalnie 47. prezydentem USA
Kontynuując wątek muzyk podkreślił, że wystąpiłby też, gdyby poprosiłby go o to Joe Biden albo gdyby to Kamala Harris wygrała wybory i zwróciła się do niego z prośbą o występ. Zapytany przez Williego D o to, czy popiera Trumpa, Nelly stwierdził, że popiera prezydenta Stanów Zjednoczonych". Jak zauważa "The Guardian", w jednej z archiwalnych rozmów raper przyznał, że o ile "nie miał problemu" z Donaldem Trumpem zanim ten objął urząd, to "nie lubił go jako swojego prezydenta" podczas pierwszej kadencji.
Głos zabiera też Village People
Do krytycznych głosów odnieśli się w ostatnich dniach także członkowie zespołu Village People, którzy również mają wystąpić na poniedziałkowym Liberty Inaugural Ball. "Wiemy, że niektórych z was to nie ucieszy, ale wierzymy, że muzyka powinna być wykonywana bez względu na politykę" - napisali w mediach społecznościowych muzycy. W dalszej części oświadczenia artyści wyrazili nadzieję, że ich hit "YMCA" "pomoże zjednoczyć kraj po burzliwej i podzielonej kampanii, w której ich preferowany kandydat przegrał".
Stwierdzili też, że gdyby ich "preferowany kandydat", tj. Kamala Harris wygrała, najpewniej "nigdy nie zostaliby poproszeni o występ". Donaldowi Trumpowi piosenka "YMCA" towarzyszyła podczas licznych wydarzeń w trakcie kampanii i nie tylko.
Kto jeszcze zaśpiewa dla Trumpa
Poza Nellym i Village People na przygotowanym dla zwolenników Donalda Trumpa balu Liberty Inaugural Ball wystąpić ma też gwiazda country Jason Aldean. Na pozostałych dwóch imprezach, tj. dedykowanym armii Commander-in-Chief Ball i poświęconym darczyńcom Starlight Ball, usłyszeć też będzie można Gavina DeGraw i Billy'ego Raya Cyrusa.
Podczas uroczystości zaprzysiężenia dla zebranych zaśpiewał Lee Greenwood, a hymn wykonał śpiewak operowy Christopher Macchio. Po zaprzysiężeniu usłyszeć też można było Carrie Underwood.
Źródło: The Guardian, CBS News
Źródło zdjęcia głównego: Katja Ogrin/EMPICS Entertainment/PA/PAP