Podejrzany o kierowanie gróźb pod adresem prezydentów miast Przemysław M. przyznał się też do podejmowania przygotowań do realizacji zamachu na Sejm. W środę wieczorem poinformowano, że decyzją sądu 28-latek trafi do aresztu tymczasowego na trzy miesiące.
28-letniemu krakowianinowi postawiono we wtorek trzy zarzuty: kierowania gróźb karalnych pod adresem funkcjonariuszy publicznych w celu wymuszenia ich rezygnacji, przygotowywania się do usunięcia Sejmu jako konstytucyjnego organu państwa poprzez gromadzenie niebezpiecznych przedmiotów, mogących mieć charakter militariów, oraz oszustwa na szkodę osoby prywatnej na kwotę poniżej 6 tys. zł.
Prokurator ze względu na charakter przestępstwa, zagrożenie wysoką karą i obawę matactwa skierował do sądu wniosek o jego tymczasowe trzymiesięczne aresztowanie.
Jak poinformowała w środę wieczorem rzeczniczka Sądu Okręgowego w Krakowie Beata Górszczyk, "sąd zdecydował o zastosowaniu tymczasowego aresztowania wobec Przemysława M. na okres trzech miesięcy do dnia 2 czerwca 2019 roku". Posiedzenie sądu miało charakter niejawny.
"Sejm nie był dla niego celem samym w sobie"
- Z wyjaśnień, jakie złożył Przemysław M., wynika, że Sejm nie był dla niego celem samym w sobie. Mężczyzna liczył się z tym, że podejmując taką akcję zostanie pozbawiony życia - powiedziała Mirosława Kalinowska-Zajdak z Prokuratury Okręgowej w Krakowie. Jak podkreśliła, mężczyzna nie potrafił do końca wyjaśnić motywów, jakimi się kierował.
Przed przystąpieniem do czynności procesowych wstępnie zbadano mężczyznę pod kątem zdrowia psychicznego. Sąd nie widział przeciwwskazań, aby takie czynności z nim przeprowadzić. Prokuratura nie chce jednak zdradzać więcej szczegółów w tym zakresie.
W jego mieszkaniu zabezpieczone zostały m.in. noże, atrapy broni, pałka teleskopowa, maska gazowa. Mężczyzna przyznał się i złożył obszerne wyjaśnienia.
Przemysław M. jest bezrobotny. Grozi mu do ośmiu lat pozbawienia wolności.
Listy z pogróżkami do prezydentów
Jak mówiła prok. Kalinowska-Zajdak, jeśli chodzi o wysyłanie listów z groźbami do prezydentów miast, mężczyzna jest przekonany, że kierował je do osób reprezentujących różne opcje polityczne i jego czyn nie był motywowany pobudkami politycznymi.
W miniony piątek w korespondencji adresowanej do prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego znalazł się list z żądaniem jego dymisji oraz groźbą pozbawienia go życia w razie niepodporządkowania się temu żądaniu. Dodatkowymi elementami nacisku były włożona do koperty amunicja oraz wydruk 16 zdjęć osób pełniących funkcji publiczne, które były opatrzone obramowaniem symbolizującym ociekającą krew.
Prokuratura poinformowała, że ze wstępnej analizy balistycznej wynika, iż amunicja miała charakter kolekcjonerski.
Takie listy otrzymali także prezydenci innych miast oraz były prezydent RP Lech Wałęsa. Prokuratura poinformowała, że ustalenie tożsamości sprawcy i jego zatrzymanie komplikowało to, że sprawca kierował podejrzenia pod adresem innej osoby, niezwiązanej z tym zajściem i z nim samym, wskazując, że to ona była nadawcą korespondencji.
Trwają czynności zmierzające do zabezpieczenia kolejnych dowodów i według śledczych nie można wykluczyć rozszerzenia zarzutów stawianych podejrzanemu. Na razie dotyczą listów do prezydentów Krakowa, Łodzi i Rzeszowa.
Autor: ib,akr/pm,rzw / Źródło: PAP/TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Kraków