Pożar w archiwum urzędu miasta w Krakowie wybuchł w sobotę wieczorem. Strażacy walczyli z ogniem przez całą noc, a w niedzielę po południu poinformowali, że akcja najprawdopodobniej potrwa jeszcze kilkanaście godzin. - Dokumenty są mocno ściśnięte, blisko siebie, wysoko składowane. Ogień cały czas się tli i zadymienie jest duże - relacjonował młodszy brygadier Łukasz Szewczyk.
Pożar wybuchł w sobotę po godzinie 20. Zapaliły się archiwa krakowskiego urzędu miasta. Akcję gaszenia pożaru relacjonował w rozmowie z reporterem TVN24 młodszy brygadier Łukasz Szewczyk, dowódca pracującej na miejscu jednostki ratowniczo-gaśniczej.
- Około godziny 20 otrzymaliśmy zgłoszenie z tak zwanego monitoringu pożarowego, czyli z systemu, który jest zainstalowany w tym obiekcie. Natychmiast udały się na miejsce zastępy z najbliższej jednostki ratowniczo-gaśniczej. Zważywszy na charakter zdarzenia i powierzchnie hal objętych pożarem zadysponowano kolejne zastępy z niemal wszystkich okolicznych jednostek - powiedział. W pożarze nikt nie ucierpiał.
Krakowskie archiwum - tłumaczył - "to cały kompleks budynków, który składa się z trzech hal, gdzie znajdują się archiwa, i jednego budynku administracyjnego". - W dwóch halach jest zarzewie ognia i zadymienie. Dokumenty są mocno ściśnięte, blisko siebie, wysoko składowane. Ogień cały czas się tli i zadymienie jest duże - poinformował mł. bryg. Szewczyk.
Przekazał, że do gaszenia ognia "użyto wody, piany, proszku gaśniczego, a także specjalnego systemu Cobra, czyli wody pod dużym ciśnieniem".
Jak tłumaczył Dariusz Nowak, rzecznik prasowy krakowskiego urzędu miasta, na razie trudno powiedzieć, co zostało zniszczone. – W tym archiwum są dokumenty ze wszystkich jednostek miejskich w Krakowie, zarówno te aktualne jak i z przeszłości. Ważne jest to, że nie było tam dokumentów z Urzędu Stanu Cywilnego, bo te są niezwykle istotne, przede wszystkim dla ludzi – mówił urzędnik.
Ponad 80 strażaków
W szczytowym momencie akcji z ogniem walczyły 24 zastępy, czyli ponad 80 strażaków.
- Ze względu na niekorzystne warunki - bardzo dużą ilość materiału palnego, silne zadymienie, niemożność użycia ciężkiego sprzętu który by nam pomógł - musimy cały czas przelewać, gasić i fizyczną pracą rąk wynosić ten materiał na zewnątrz - mówił mł. bryg. Szewczyk około godziny 7 rano w niedzielę.
Dodał, że "na tym etapie bardzo trudno mówić o przyczynach pożaru".
Jak przekazał reporter TVN24 Marcin Kwaśny, akcję dodatkowo utrudnia niska temperatura (termometry wskazywały -8 stopni, a temperatura odczuwalna jest jeszcze niższa). Strażacy muszą co jakiś czas wychodzić z budynku i zmieniać sprzęt oraz butle z powietrzem. Nie wiadomo, jak długo może potrwać dogaszanie tlącego się w budynku ognia. Strażacy zapewniają natomiast, że nie ma ryzyka, by pożar wydostał się poza archiwum.
"Musimy dogaszać teczka po teczce"
W niedzielę po południu rzecznik małopolskiej straży Sebastian Woźniak przekazał, że akcja może potrwać jeszcze kilkanaście godzin. - W dalszym ciągu prowadzimy działania. Podzieliliśmy teren akcji na trzy odcinki bojowe. Pierwszy z nich obejmuje parter hali dwukondygnacyjnej od strony drogi, gdzie prowadzone są działania i gdzie jest pożar. Drugi i trzeci odcinek są w drugiej hali, na parterze i na pierwszym piętrze - bo tam pożarem objęte są dwie kondygnacje - poinformował Woźniak. Jak wyjaśnił, prowadzenie działań gaśniczych jest bardzo trudne, ponieważ strażacy muszą poruszać się w ograniczonej przestrzeni.
W informacji zamieszczonej na swojej stronie internetowej miasto Kraków przypomniało, że w archiwum tym znajduje się 20 tys. metrów bieżących dokumentów. Zgromadzone tam segregatory, akta i dokumenty tlą się i żarzą. Regały o wysokości około trzech metrów strażacy muszą przesuwać ręcznie. - Normalnie są one zasilane elektronicznie, ale w warunkach pożarowych musimy przesuwać je po szynach; dogaszać teczka po teczce - przekazał Woźniak. - Dlatego szacujemy, że te działania mogą potrwać nawet kilka, kilkanaście godzin - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24