Spór o działki na krakowskim Grębałowie. Teraz to działki budowlane, ale radni Koalicji Obywatelskiej w trybie pilnym zgłosili projekt uchwały dotyczącej zmiany planu miejscowego. Żaden dom już by tam nie powstał. Twarzą pomysłu stała się radna Edyta Sikora. Na sesji twierdziła, że właściciele zgadzają się na sprzedaż działek miastu - To było kłamstwo. Nikt z nami nie rozmawiał - mówi nam część z nich. Zarzucają radnej konflikt interesów, wskazując, że jej rodzice mieszkają po sąsiedzku. - Tak, mieszkają w okolicy - przyznaje radna, ale konfliktu interesów nie widzi.
Z trzech stron domy jednorodzinne, z czwartej boiska klubu sportowego, a w środku połacie trawy z wetkniętą w środek tabliczką "teren prywatny". Jesteśmy między wąskimi uliczkami Grębałowską, Darwina i Studzienną w krakowskim Grębałowie - dawnej wsi, dziś części Wzgórz Krzesławickich, dzielnicy Krakowa.
Tam, gdzie kończy się wąska droga, zaczyna się 14 działek, na których nie ma nic. Niektórzy chcieliby, aby tak zostało.
Wszystkie te działki mają swoich właścicieli. A ci od czterech lat walczą o ustanowienie tam drogi, która pozwoliłaby im na budowę domów.
Czytaj też: NIK: miasto wydało 2,8 mln na utworzenie spółki Kraków 5020 i drugie tyle na wypłaty zarządu
- To nasza ojcowizna - mówi nam pan Ryszard. - Ja już mam siwe włosy, ale moje dzieci chętnie by się tu wybudowały. Tu jest ich przyszłość - pokazuje fragment ziemi, na której w przyszłości miałby wyrosnąć budynek.
- Jesteśmy tu od dziada, pradziada. Chcę oddać tę działkę synowi, niech się tu wybuduje - mówi Lucyna Madej, właścicielka jednej z działek. Potwierdza to jej syn, Rafał: zależy nam na tym, żeby móc postawić tu dom i się wybudować.
- Dziedziczę część działek z moim rodzeństwem. Każde z nas ma plany zabudowy jednorodzinnej - dodaje Katarzyna Zoga.
- Dziadek przekazał działkę mojej żonie. To jest zabezpieczenie dla naszych dzieci, które mogą się tu wybudować. Wszędzie wokół się budują, a nam chcą zablokować - nie kryje rozgoryczenia Grzegorz Seweryn.
Kto chce zablokować? Radni Koalicji Obywatelskiej, którzy na sesji Rady Miasta Krakowa 26 lutego zgłosili projekt uchwały zobowiązującej prezydenta miasta do przygotowania zmian w planie miejscowym dla Grębałowa. Chodzi właśnie o 14 prywatnych działek, które miałyby zostać przekształcone z budowlanych na takie z przeznaczeniem na infrastrukturę sportową. To oznacza zakaz budowy domów. Zamiast nich mogłoby powstać na przykład boisko.
Radna: mieszkańcy wyrazili chęć sprzedaży. Właściciele: to nieprawda
Pierwszym zaskoczeniem był tryb nagły, w którym zgłoszono projekt. To - jak czytamy w statucie miasta - tryb zarezerwowany dla "spraw nagłych, wymagających podjęcia przez Radę natychmiastowych rozstrzygnięć". Co było tak pilnego w przekształceniu działek budowlanych na sportowe? Tego radni KO nie wyjaśnili.
Twarzą pomysłu została Edyta Sikora, dla której jest to pierwsza kadencja w radzie miasta. To ona referowała projekt. Wyjaśniała, że tuż obok działek mieści się Klub Sportowy Grębałowianka, który po wykupie terenu przez miasto mógłby zyskać tam przestrzeń na nowe boisko.
Radna twierdziła, że z powodu braku drogi na działkach tych nie da się niczego wybudować. Przemilczała, że wkrótce może się to zmienić - do tego wrócimy.
Następnie Edyta Sikora poinformowała - to kluczowy moment - że "jesienią ubiegłego roku odbyło się spotkanie z właścicielami przedmiotowych działek", którzy - mówiła dalej radna KO - "wyrażają chęć sprzedaży swoich nieruchomości".
O procedowanej uchwale, która miała przejść bez kontrowersji, dowiedział się współwłaściciel jednej z działek. Pan Rafał Madej pojawił się na sesji, mimo że wiadomość dotarła do niego zaledwie kilka godzin wcześniej. - Nie wyrażamy zgody na przekształcenie działek i wyrażamy chęć budowy swoich prywatnych domów na tych działkach - powiedział z mównicy.
Po burzliwej wymianie zdań między radną Sikorą a panem Rafałem radni opozycji zgłosili wniosek o rozpatrzenie uchwały w dwóch czytaniach. Chodziło o to, by rozwiać wątpliwości przed podjęciem decyzji. Radni KO i Nowej Lewicy na to nie pozwolili. - Wypowiedź mieszkańca na sesji rzuciła nowe światło na całą sprawę. Uchwała została przepchnięta kolanem przez rządzącą miastem większość - powiedział nam wiceprzewodniczący rady Łukasz Maślona z opozycyjnego klubu Kraków dla Mieszkańców.
Czytaj też: Stare diesle będą dalej jeździć po Krakowie. Strefa nie obejmie całego miasta i wszystkich kierowców
Rozmawialiśmy z właścicielami 6 z 14 działek. Są zgodni: na przekształcenie działek ani ich sprzedaż nie wyrażali zgody. Nie brali też udziału w żadnym spotkaniu, na którym byłaby mowa o przekształceniu działek. - To było kłamstwo - ocenia słowa radnej Rafał Madej. - Nasza działka jest przy samym płocie Grębałowianki. Nikt nie rozmawiał z nami, że chciałby to jakoś przejąć. Dla nas to był szok - podkreśla pan Ryszard. - Pani radna chce nam obniżyć wartość działek. Co my z nimi potem zrobimy? Nas nikt nie słucha. Słucha się za to jednej pani radnej - żali się Lucyna Madej. A Anna Frytek pyta: - Ciekawe, czy gdyby te działki należały do radnych, to z chęcią by je oddali na obiekty sportowe?
- To sytuacja, w której lis skrada się do kurnika i stara się wykraść coś, co nie należy do niego. Używa do tego nadużycia - twierdzi pan Rafał.
- Kiedyś to były działki rolne, ponad 20 lat temu zostały przekształcone na budowlane. Od lat płacimy dużo wyższe podatki po to, żeby za chwilę komuś oddać? Kto nam zwróci te koszty? - pyta Anna Frytek.
Rodzina radnej mieszka po sąsiedzku
Do rady miasta i prezydenta Aleksandra Miszalskiego trafił sprzeciw wobec planów przekształcenia działek z budowlanych na sportowe. Podpisali go właściciele 12 z 14 działek, których dotyczy uchwała.
Ale dlaczego radna Edyta Sikora miałaby działać wbrew interesowi właścicieli? Ich zdaniem powód jest prosty: tuż obok działek znajduje się dom rodziców radnej, a ona sama też mieszka w pobliżu.
- Tak, w okolicy mieszkają moi rodzice, ja też jestem mieszkanką Grębałowa, ale żadnego mojego osobistego interesu w tym, że klub się rozwinie, nie ma. Nie widzę tu żadnego konfliktu interesów - odpowiedziała Sikora na pytanie tvn24.pl.
Łukasz Maślona nie ma wątpliwości, że radna, której rodzina mieszka po sąsiedzku, nie powinna zajmować się takim projektem. - Często radni wyłączają się z głosowania nad zmianami w planach miejscowych, które dotyczą miejsc w pobliżu zamieszkania tych radnych albo ich rodzin. Tu mamy sytuację bez precedensu, w której radna Sikora nie tylko się nie wyłączyła, ale wręcz była inicjatorką - stwierdził polityk lokalnej opozycji.
Spytaliśmy radną, z kim uzgadniała ewentualny zakup działek przez gminę, skoro teraz zdecydowana większość właścicieli czuje się pominięta. - To manipulacja - stwierdziła polityczka. - Rozmawiałam z właścicielami tych działek, jaką widzą przyszłość dla tych terenów. Ludzie jasno określili, że wolą, aby ten teren pozostał terenem zielonym, rekreacyjnym, a nawet gdyby mogła z tego korzystać Grębałowianka, byliby z tego zadowoleni - powiedziała nam Edyta Sikora.
Również prezes Grębałowianki, Piotr Zdziarski, w odpowiedzi na pytania tvn24.pl poinformował, że "osoby związane z klubem rozmawiały z kilkoma właścicielami", którzy mieli wyrazić chęć sprzedaży działek miastu na cele sportowe. "KS Grębałowianka aktywnie stara się, aby przynależne tereny do klubu zostały przekształcone w tereny rekreacyjno-sportowe od kilkunastu lat" - napisał Zdziarski. Klub miał rozmawiać na temat powiększenia swojego terenu - stwierdził Zdziarski - z radnymi i z wiceprezydentem miasta Łukaszem Sękiem.
Walczą o drogę
Radna podczas sesji twierdziła, że właściciele nie chcą się na tych działkach budować. Ze słów naszych rozmówców wynika, że to nieprawda, wielu z nich planuje wybudować tam domy. - Ja takiej informacji nie miałam jesienią zeszłego roku - zaznaczyła radna w rozmowie z tvn24.pl. Nie jest w stanie wskazać, z kim dokładnie rozmawiała. Twierdzi jednak, że było to kilka osób.
Radna stawia pytanie, dlaczego nikt jak dotąd niczego tam nie wybudował. Nasi rozmówcy informują, że powodem jest brak drogi. - Od czterech lat prowadzona jest sprawa o ustalenie służebności drogi koniecznej. Są to działki budowlane, ale formalnie nie mają doprowadzonej drogi, więc nie możemy nic zbudować. Wymiar sprawiedliwości przez ostatnie cztery lata ustalał osoby do tej sprawy, bo jest ich bardzo dużo, są sprawy spadkowe. W zeszłym roku sprawa nabrała tempa - mówi nam Grzegorz Seweryn. Jego zdaniem sprawa zakończy się jeszcze w tym roku. Postępowanie toczy się na wniosek pana Grzegorza, ale pozostali właściciele twierdzą, że też skorzystaliby na pozytywnej decyzji sądu.
Z odpowiedzi Katarzyny Misiewicz z biura prasowego Urzędu Miasta Krakowa wynika, że postępowanie jest już na zaawansowanym etapie. "Sąd skierował odezwę do biegłego o sporządzenie opinii, której przedmiotem będzie ustalenie możliwych wariantów przebiegu służebności drogi koniecznej" - czytamy w odpowiedzi magistratu.
Przypomnijmy - radna Sikora nie wspominała, referując projekt, że takie postępowanie się toczy, a jedynie, że potencjalna zabudowa jest niemożliwa przez brak drogi. O tym, że mieszkańcy walczą o jej ustanowienie przez sąd, dobrze jednak wiedziała, bo brała udział w wizji lokalnej, która odbyła się jesienią.
Co na to radna? - Nie ma gwarancji, że droga do tych działek powstanie - stwierdza Edyka Sikora. Na sesji, w odpowiedzi na głos mieszkańca, mówiła tak: - Jest to postępowanie, które ma na celu tylko to, żeby podnieść wartość działek, a nie wybudować tam prywatne domy.
Jednak zdaniem naszych rozmówców to też nieprawda. Skąd radna ma informację, że mieszkańcy nie chcą budować domów? - Ludzie mówią to, co jest dla nich w danym momencie wygodne. Pan ma informację od części właścicieli, ja mam od innych właścicieli. Pomiędzy nimi też jest spór, który trwa od lat - odpowiedziała polityczka w rozmowie z tvn24.pl. Stwierdziła, że według jednej grupy właścicieli działek pozostała część zainteresowanych osób zamierza sprzedać nieruchomości po ustaleniu drogi.
Radni opozycji: zarzuty są bardzo poważne
- Trzeba zadać pytanie, czy rada miasta nie została wprowadzona w błąd - uważa Grzegorz Seweryn. Podobne pytanie zadają sobie teraz miejscy radni. - Wygląda na to, że radna Sikora wprowadziła radnych w błąd. Zarzuty w jej kierunku są bardzo poważne. Jeśli się potwierdzą, sprawą powinna zająć się co najmniej komisja dyscyplinarna - uważa radny Łukasz Maślona.
- Byłam zaskoczona tym, że w uzasadnieniu projektu uchwały padła informacja, że właściciele wyrażają zgodę na sprzedaż działek. Wiedziałam już od części właścicieli, że nikt z nimi nie rozmawiał. Całość wygląda jak wprowadzenie w błąd, ale nie wiem, czy celowe - zastanawia się radna Renata Kucharska z PiS. - Mam wrażenie, że tę uchwałę przegłosowano bez jakichkolwiek konsultacji i w sposób krzywdzący - oceniła.
Spytaliśmy krakowski magistrat, czy planowany jest zakup wskazanych w projekcie 14 prywatnych działek na potrzeby Grębałowianki. W odpowiedzi czytamy, że na razie nie - bo plan miejscowy dopuszcza tam zabudowę jednorodzinną. Co więcej, klub formalnie nie występował jak dotąd do Wydziału Planowania Przestrzennego UMK o zmianę planu miejscowego "w zakresie powiększenia terenu klubu, budowy nowych boisk lub innej infrastruktury sportowej na terenie, którego dotyczy uchwała". Z takim wnioskiem wystąpiła jednak w 2022 roku rada dzielnicy.
Sprawą zajmie się prezydent miasta
Co dalej? Jak informuje Katarzyna Misiewicz z biura prasowego UMK, prezydent Krakowa Aleksander Miszalski przeprowadzi analizę "zasadności przystąpienia do sporządzenia planu miejscowego". Analiza ma być gotowa do końca maja i dopiero na jej podstawie miejscy radni będą mogli zająć się zmianą planu. Jeśli ostatecznie przegłosują zmiany, właściciele 14 działek w Grębałowie stracą możliwość budowy, a ich sądowa batalia o ustanowienie drogi pójdzie na marne. Co więcej, ich ziemia straci na wartości. Już teraz zapowiadają, że w takim wypadku będą występować o odszkodowania.
Edyta Sikora uważa, że burza, która rozpętała się wokół projektu, ma charakter polityczny. - Nasi przeciwnicy polityczni nakręcają negatywne emocje. Zupełnie niepotrzebnie, bo ta uchwała nie jest obecnie żadnym zagrożeniem dla właścicieli działek. To tylko propozycja. Moją intencją jest tylko działanie dla dobra Grębałowianki - zaznacza radna KO.
Prezes Grębałowianki zwraca uwagę, że rozbudowa klubu jest potrzebna ze względu na "bardzo duże zainteresowanie młodych adeptów piłki nożnej". "Obecnie w klubie trenuje ponad 200 dzieci i młodzieży w każdej grupie wiekowej, drużyna seniorów ponad 30 zawodników, drużyna Oldbojów ponad 20 zawodników. Brak miejsc dla nowych adeptów jest tym czynnikiem, który powoduje nasze starania o powiększenie terenu" - zaznacza Piotr Zdziarski.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Bartłomiej Plewnia, tvn24.pl