Od nowego roku fiakrzy, wożący turystów do Morskiego Oka, nadal będą zwolnieni z obowiązku posiadania kas fiskalnych - zapowiada Ministerstwo Finansów. Wprowadzenie takiego rozwiązania domagali się posłowie z Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt.
1 stycznia wchodzi w życie rozporządzenie Ministra Finansów w sprawie zwolnień z obowiązku prowadzenia ewidencji przy zastosowaniu kas rejestrujących.
Jak przekazał Wydział Obsługi Medialnej resortu finansów, na mocy tego rozporządzenia fiakrzy z Morskiego Oka będą nadal zwolnieni od obowiązku posiadania kas fiskalnych.
- Regulacja ta zawęża generalnie zakres stosowanych dotychczas zwolnień od tego obowiązku, jednocześnie je w pewnych obszarach racjonalizując. Przy opracowywaniu rozporządzenia wzięto pod uwagę, w szczególności, uwarunkowania techniczno-organizacyjne wykonywania niektórych czynności, koszty budżetowe związane z rozszerzaniem zakresu stosowania kas rejestrujących przez nowych podatników, a także specyfikę niektórych świadczeń – wyjaśnił resort.
2,5 czy 60 tys. miesięcznie?
Posłowie z Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt zwrócili się na piśmie do Ministra Finansów o objęcie obowiązkiem posiadania kas fiskalnych fiakrów z Morskiego Oka i zawnioskowali o kontrolę skarbową konnych przewoźników.
W piśmie posłowie zwracają uwagę, że fiakrzy nie powinni być zwolnieni z podatku od towarów i usług i rejestracji przychodów za pomocą kas fiskalnych. Z wyliczeń posłów wynika, że fiakrzy zarabiają miesięcznie około 60 tys. zł, a ich obroty nie są prawidłowo wykazywane, przez co Skarb Państwa traci wpływy z podatków.
Z tymi zarzutami nie zgadza się prezes przewoźników konnych na trasie do Morskiego Oka Stanisław Chowaniec.
- To nieprawda, że tyle zarabiamy. Wykonujemy najwyżej dwa kursy dziennie, a fiakrzy pracują w systemie rotacyjnym - każda grupa w innym dniu. Nasze zarobki w sezonie to koło 2,5 tys. zł miesięcznie, a sezon nie trwa cały rok – wylicza Chowaniec.
"Nagonka ekologów"
Szef fiakrów podkreślił, że każdy z nich płaci podatek w formie ryczałtu.
- Ponadto kupujemy maszyny rolnicze, od których też płacimy podatki, kupujemy dziesiątki ton owsa od rolników z Polski - wyjaśnił Chowaniec. Dodał, że w ubiegłym roku fiakrzy przeszli bez zastrzeżeń kontrolę skarbową.
Fiakrzy uważają, że zainteresowanie posłów transportem konnym do Morskiego Oka to efekt nagonki, jaką urządzili na nich obrońcy praw zwierząt. Aktywiści domagają się usunięcia transportu konnego z popularnej trasy turystycznej. Ich zdaniem konie na trasie pracują zbyt ciężko. Ich tezom przeczą jednak środowiska naukowe, hipolodzy, weterynarze i hodowcy koni.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Sprawa koni z nad Morskiego Oka nie milknie:
Autor: ps/lulu / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24