Nie obudził go budzik, telefon, pukanie do drzwi. Strażacy weszli przez okno

26-latka przez 20 minut nie wyrwal ze snu budzik
Do nietypowej pobudki doszło w Wyrach na Śląsku
Źródło: Googe Maps
Mieszkaniec bloku słyszał budzik u sąsiadów. Dźwięczał już 20 minut i to go zaniepokoiło. Zatelefonował do nich, ale nikt nie odbierał. Zapukał do drzwi - bez skutku. Wtedy wezwał służby. Okno sąsiadów na drugim piętrze było otwarte, więc strażacy weszli po drabinie. I obudzili lokatora.

26-letni mieszkaniec Wyr pod Mikołowem miał dzisiaj niezwykłą pobudkę.

Mama, z którą mieszka, skoro świt wyszła do pracy, a on został sam i miał wstać przed szóstą. Na tę godzinę miał nastawiony budzik. Jednak zamiast budzika obudzili go policjanci i strażacy, których zobaczył stojących nad własnym łóżkiem.

Twardy sen i wrażliwość sąsiedzka

Kilkanaście minut po godzinie szóstej rano do dyżurnego policji w Mikołowie zadzwonił mieszkaniec z obawą, że u sąsiadów mogło stać się coś złego.

- Powiedział, że nie widział ich, a słyszy, że z mieszkania od 20 minut dobiega dźwięk budzika - mówi Ewa Sikora, rzeczniczka policji w Mikołowie.

Zanim mężczyzna wezwał pomoc, telefonował i pukał do sąsiadów. Jednak bez odzewu.

Na miejsce przybyli policjanci, ale gdy również ich głośne pukanie nie przyniosło skutku, wezwali straż pożarną.

Mieszkanie z budzikiem znajdowało się na drugim piętrze i miało otwarte okno. Strażacy i policjanci weszli po drabinie. Zastali smacznie śpiącego w łóżku 26-latka. - Zwyczajnie spał. Nic mu nie dolegało. Po prostu zmorzył go twardy sen. Zdziwiony wyjaśniał, że nie słyszał ani budzika, ani telefonu, ani pukania do drzwi - dodaje Sikora.

Co ważne, nikt nie został ukarany za tę niepotrzebną interwencję. Przeciwnie - policja chwali sąsiada 26-latka za wrażliwość i brak obojętności na niepokojące sygnały. Bo "w wielu przypadkach taka właśnie czujność sąsiadów, może ocalić czyjeś życie lub zdrowie".

Autor: mag/ ks / Źródło: TVN 24 Katowice

Czytaj także: