- To bzdury, a pan inspektor wykazał się niekompetencją - tak mieszkańcy Strzemieszyc, do których mają trafić niebezpieczne odpady z Salwadoru komentują konferencję Głównego Inspektora Ochrony Środowiska. - Mieszkańcom nic nie grozi - zapewniał na niej Andrzej Jagusiewicz. Ale mieszkańcy nie poczuli się uspokojeni, wprost przeciwnie.
Jak pisaliśmy, z Salwadoru do Polski wysłano transport ponad 70 ton niebezpiecznych odpadów. Mają trafić do zakładu utylizacyjnego w Strzemieszycach, dzielnicy Dąbrowy Górniczej. Przetarg na ich utylizacje wygrała działająca w mieście firma Sarpi, a pozwolenie na przewóz wydał Główny Inspektorat Ochrony Środowiska. Mieszkańcy są oburzeni i nie kryją obaw o swoje zdrowie.
Po tym jak o sprawie zrobiło się głośno, GIOS zorganizował konferencję na temat przewożonych materiałów. - Odpady z Salwadoru stanowią margines całego wolumenu odpadów sprowadzanych do Polski – mówił Andrzej Jagusiewicz, Główny Inspektor Ochrony Środowiska. Sprecyzował, że do Polski płynie 85 ton odpadów. - To znacznie poniżej problemu, jaki mogą powodować – dodał. - Nie stanowią zagrożenia do środowiska ani zdrowia mieszkańców - przekonywał wskazując, że firma mająca zająć się utylizacją jest do tego odpowiednio przygotowana.
Ale mieszkańcy nie poczuli się uspokojeni, wprost przeciwnie. - Pan inspektor wykazał się niekompetencją, nie ma bladego pojęcia o naszej dzielnicy – powiedzieli naszemu reporterowi wzburzeni mieszkańcy.
"Bzdura"
Jagusiewicz zaznaczył przy tym, że gdyby te odpady pochodziły np. z Czech a nie Salwadoru, to nie byłoby takiego oburzenia. - To bzdura! - mówią zdenerwowani mieszkańcy Strzemieszyc. - Tu jest kumulacja ciężkiego przemysłu. Każdy zakład ma pozwolenie na określoną emisję gazów i to się sumuje. Ale panowie w Warszawie zapomnieli o czymś takim jak dodawanie. Słowo kumulacja kojarzy się im chyba tylko z kumulacją w "totku" – tłumaczyła jedna z protestujących. - Dodanie emisji do tego co jest wypuszczane nielegalnie powoduje, że chorujemy – dodała i przypomina, że w szkole, obok której działają zakłady przemysłowe „pojawiły się zachorowania na nowotwory”. Mieszkańców nie przekonują pozytywne wyniki kontroli jakości powietrza dokonanych przez służby. - Chcemy badań od niezależnych instytutów - postulują.
Zapowiadają dalsze protesty przeciwko sprawdzaniu do ich dzielnicy niebezpiecznych odpadów. Nie wykluczają przy tym blokady dróg. - Nie pozwolimy, by transport wjechał na teren Dąbrowy Górniczej. Będziemy blokować do skutku, jak trzeba będziemy leżeć na ulicach- stwierdził jeden z protestujących. - Skoro Główny Inspektor Ochrony Środowiska nie dostrzega naszych problemów, może powinien ustąpić ze stanowiska - dodał.
Do Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: rf / Źródło: TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Katowice