Dwie koleżanki w wieku 14 i 15 lat wyszły z domów o 17. Jedna z plecakiem. Trzy godziny później rodzice zgłosili ich zaginięcie. Policjanci natychmiast rozpoczęli poszukiwania. Sprawdzili szpitale i skwery. A operator monitoringu miejskiego wpatrywał się w ekrany. O 5 nad ranem zobaczył nogi, wystające z rury na placu zabaw.
Noc grozy przeżyli rodzice 14- i 15-latki, koleżanek z Rybnika. Ich córki wyszły z domów o godz. 17 w sobotę i nie wróciły na noc. Jedna z nich wzięła ze sobą plecak. Jak się później okaże, prawdopodobnie z kocem w środku.
Już o 20.30 rodzice zgłosili zaginięcie.
- Policjanci natychmiast rozpoczęli poszukiwania. Sprawdzili szpitale i wszystkie skwery w mieście - mówi Katarzyna Musiolik z rybnickiej policji.
Informacja o zaginionych trafiła także do straży miejskiej, która obsługuje monitoring miejski.
Nogi na placu zabaw
W niedzielę o 5 nad ranem operator monitoringu z rybnickiej straży na obrazie z placu zabaw pod bazyliką wypatrzył nogi w butach. Wystawały z rury do zjeżdżania.
Mundurowi od razu pojechali na miejsce. Jak widzimy na filmie z monitoringu, gdy strażnik wchodził na plac zabaw, jedna z poszukiwanych dziewczyn już się obudziła i wyszła z zabawki z kocem w ręku. Obie były całe i zdrowe.
- Dziewczyny nie potrafiły wyjaśnić, dlaczego nie wróciły na noc do domu. Mówiły, ze nie zdawały sobie sprawy z powagi sytuacji - mówi Musiolik.
Nastolatki wróciły do swoich domów, a policja przekazała sprawę sądowi rodzinnemu, by sprawdził sytuację rodzinną dziewczyn i ewentualne powody ucieczki.
Coraz trudniej się ukryć
W Rybniku coraz trudniej się ukryć przed okiem operatora monitoringu. Kamery często pomagały też w przyłapaniu wandali.
Zarejestrowały uciekającą z rynku ogromną kurę ze słomy i mężczyznę, który za potrzebą ukrył się za wielkim jajem.
Autor: mag / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: Straż Miejska w Rybniku