Nie wiadomo, jak długo Fergie nie dostawała wody i jedzenia. Inspektorzy, którzy znaleźli ją przywiązaną do szafki w jednym z mieszkań w Sosnowcu twierdzą, że już dawno nie widzieli psa w tak złym stanie. Gdyby nie zgłoszenie sąsiadów, 9-letnia suczka padłaby z wycieńczenia.
"Pies jest wychudzony, żebra na wierzchu, nie jest widywany w dzień na spacerach, jedynie wieczorami wyprowadzany tak, żeby nikt go nie widział. Krótko trzymany na smyczy nie ma możliwości załatwienia się. Ostatnio kulał" - tak brzmiał mail przesłany przez zaniepokojonych sąsiadów do "Pogotowia dla Zwierząt" w Sosnowcu.
Twierdzili, że od dawna nie widzieli zwierzęcia, słyszeli jedynie jego ujadanie. Inspektorzy natychmiast wyruszyli na miejsce.
- Widok był przerażający. Wychudzona suczka przywiązana była do szafki w pokoju. Leżała w kałuży moczu - mówi Grzegorz Bielawski z Pogotowia dla Zwierząt.
"Jest chudy, bo ma guza"
Na pytania inspektorów, dlaczego pies jest w takim stanie, właściciele odpowiadali, że pewnie dlatego, że ma guza. Tłumaczyli, że dobrze go karmią. W domu jednak nie było żadnego jedzenia przeznaczonego dla czworonoga.
- Zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt, mieliśmy pełne prawo odebrać zwierzę właścicielom - dodaje Bielawski. Ci jednak nie bardzo się tym przejęli.
"Zmarłaby z wycieńczenia"
Natychmiast po interwencji, 9-letnia Fergie przeszła wszystkie konieczne badania. - Już dawno nie widziałem psa w tak złym stanie. Jeszcze kilka dni i byłoby po niej - przyznaje lekarz weterynarii, który badał zwierzę.
Wyniki nie są zadowalające. Suczka ma anemię z niedożywienia. Przetoczono jej krew i przez kilka dni podawano kroplówkę. Wciąż jest pod stałą opieką lekarzy.
- Liczymy, że z tego wyjdzie. W ciągu kilku dni przytyła już 2,5 kilograma - dodaje Bielawski.
Powoli Fergie przyzwyczaja się do jedzenia, którego dawno nie widziała. Kilka razy dziennie dostaje małe porcje, który pozwolą jej organizmowi wrócić do normalnego funkcjonowania.
Potrzebna jest pomoc
Opieka weterynaryjna sporo kosztuje. Do tej pory na jej leczenie przeznaczono 2 tys. złotych. - Każdy, kto chciałby wspomóc leczenie suczki, może przekazać nam darowiznę - kończy pracownik "Pogotowia dla Zwierząt" w Sosnowcu.
Na początku przyszłego tygodnia, pogotowie zamierza zawiadomić policję o znęcaniu się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem. Informacja trafi także do prezydenta Sosnowca, który ma wydać decyzję zatwierdzającą czasowe odebranie psa przez stowarzyszenie.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: msin/gp / Źródło: TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: Pogotowie dla Zwierząt w Sosnowcu