- Maszynista pociągu towarowego dawał sygnały dźwiękowe, zwalniał, ale nie zdążył wyhamować - mówi Tatiana Lukoszek, rzeczniczka policji w Siemianowicach Śląskich. Mężczyznę wciągnęło pod lokomotywę. Trzeba było użyć podnośnika, aby go wydobyć. Przeżył, ale w szpitalu lekarze musieli mu amputować obie nogi. To nie pierwszy tego typu wypadek w tym miejscu.
Przez tory w rejonie wiaduktu kolejowego przy ul. Wieczorka w Siemianowicach przechodził po 5 rano 25-letni mężczyzna. Potknął się o szyny i przewrócił. Przejeżdżał właśnie pociąg towarowy. Maszynista, widząc postać na czworakach zaczął dawać sygnały dźwiękowe i zwalniać.
- Myślał z początku, że to jakieś zwierzę - mówi Lukoszek.
Postać nie zareagowała na dźwięki, a pociąg nie zdołał zahamować. Lokomotywa wciągnęła mężczyznę i przeciągnęła ok 50 m.
Trzeba było użyć podnośnika
Gdy policjanci przybyli na miejsce, 25-latek leżał przygnieciony lokomotywą. Aby go wydobyć, trzeba było użyć podnośnika. Mężczyzna z poważnymi obrażeniami trafił do szpitala w Sosnowcu, gdzie amputowano mu obie nogi.
Nie wiadomo jeszcze, co robił o tak wczesnej porze na torach. - Prawdopodobnie wracał z imprezy i skracał sobie drogę. Czuć było od niego woń alkoholu, ale nie mamy wyników badań krwi, więc pewności nie ma - zaznacza Lukoszek.
Ktoś inny stracił rękę
To nie pierwszy tego typu wypadek w tym miejscu. - Ludzie często robią tam sobie skróty. W listopadzie zeszłego roku dla innego młodego mężczyzny skończyło to się amputowaniem ręki - ostrzega Lukoszek.
Młody mężczyzna stracił nogi, przechodząc przez tory w miejscu niedozwolonym w Siemianowicach:
Autor: mag / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja