54-latka czekała z 2-letnią wnuczką na autobus. Był późny wieczór, padało, weszły pod wiatę przystanku. Spokojna okolica, bloki, osiedlowe uliczki. Nagle w przystanek wjechał samochód. Kierowca wycofał i uciekł.
Karetkę wezwali ludzie, którzy akurat przechodzili ulicą Tomanka w Cieszynie.
Była 21.10 w czwartek. Rozbita wiata przystankowa pod sklepem spożywczym leżała na chodniku. Na miejsce szybko przyjechały dwa zespoły ratownicze i zabrały do szpitala 54-letnią kobietę oraz 2-letnią dziewczynkę.
Jak się okazało, babcię i wnuczkę. Czekając na autobus, schroniły się pod wiatą przed deszczem.
Ludzie widzieli, co się stało. W przystanek wjechał volkswagen. Jak przekazuje policja, kierowca przycisnął babcię i dziewczynkę do przystanku, a potem wycofał i odjechał.
One - wielonarządowe obrażenia, on - 12 lat więzienia
Policjanci błyskawicznie ustalili, kto siedział za kółkiem volkswagena. Pomogli świadkowie i elementy auta znalezione w okolicy przystanku, w tym tablice rejestracyjne.
Właściciel auta, 52-latek mieszka na osiedlu nieopodal wypadku. Pod jego blokiem policjanci najpierw wypatrzyli rozbity volkswagen, a potem zapukali do drzwi kierowcy. Był w domu.
Nie zdążył wytrzeźwieć. Badanie alkomatem wykazało w jego organizmie 1,54 promila alkoholu.
- Do przesłuchania musi wytrzeźwieć. Ale przyznał policjantom, że to on jest sprawcą wypadku na przystanku - mówi Rafał Domagała, rzecznik policji w Cieszynie.
Domagała mówi, że ulica Tomanka to spokojna okolica starych bloków, drugorzędne osiedlowe uliczki. - Ale ten przystanek jest bardzo popularny wśród mieszkańców. Gdyby to się stało wcześniej, tragedia byłaby o wiele większa - mówi policjant.
Według jego informacji 2-latka i jej babcia są w ciężkim stanie, mają wielonarządowe obrażenia. Lokalne media podają nieoficjalne informacje, że 54-latka miała m. in. obrażenia nóg i jedną trzeba było amputować.
Kierowcy volkswagena grozi tymczasem 12 lat więzienia.
Autor: mag/i/jb / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: ox.pl