37-latek po wytrzeźwieniu w policyjnym areszcie mógł wrócić do domu tylko w asyście policji po swoje rzeczy. Ma prokuratorski zakaz przebywania we własnym mieszkaniu. Powód: znęcanie się nad żoną. Bił ją przy dzieciach.
- Dzielnicowy otrzymał informację, że w rodzinie dochodzi do przemocy domowej. Poprosił o towarzystwo pracownika socjalnego, bo wiedział, że w mieszkaniu są dzieci. Zjawili się w sama porę - mówi Barbara Poznańska, rzeczniczka policji w Myszkowie.
Wizyta była niezapowiedziana. Drzwi otworzyła zapłakana kobieta. Powiedziała policjantowi, że przed chwilą pijany mąż wszczął awanturę. Miał zdemolować mieszkanie i grozić jej. Świadkami incydentu była trójka dzieci w wieku 4, 8 i 9 lat.
Na miejsce skierowano patrol policyjny, który zatrzymał 37-letniego agresora.
Żona miała przyznać dzielnicowemu i pracownikowi socjalnemu, że mąż znęca się nad nią psychicznie i fizycznie od czterech lat. - Kilka dni wcześniej uderzył mnie, dlatego mam siniaki na twarzy - wyjaśniała interweniującym.
Oprawca trafił do policyjnego aresztu, a po wytrzeźwieniu stanął przed prokuratorem, który postawił mu zarzuty znęcania się nad żoną i uszkodzenia ciała, a także zastosował wobec niego środek zapobiegawczy w postaci dozoru policyjnego oraz nakazał mu natychmiast opuścić mieszkanie.
- Oznacza to, że nie może przebywać w mieszkaniu, nawet gdyby należało do niego. Mógł tylko wrócić w asyście policji po swoje rzeczy - mówi Poznańska.
Zakaz obowiązuje do czasu rozprawy, kiedy o dalszym losie oprawcy i rodziny zdecyduje sąd. 37-latkowi grozi 5 lat więzienia.
Poznańska: - Mężczyzna nie przyznaje się do zarzucanych czynów i odmówił składania wyjaśnień.
Zakaz przebywania w domu dostał 37-latek z Myszkowa:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: mag/gp / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja