Wstrząs był. To jest moment, wyrzuca ludzi do góry, pył idzie do góry, nic nie widać, ciężko się oddycha - opowiada górnik, który przeżył poniedziałkowy wypadek w kopalni Murcki-Staszic w Katowicach. Trzech górników zginęło. Pierwsze, o czym pomyślał pan Mariusz, to ucieczka. Ale nie mógł się ruszyć.
Reporter TVN 24 rozmawiał dzisiaj w szpitalu w Katowicach Ochojcu z Mariuszem Regułą, jednym z sześciu górników, którzy odnieśli obrażenia we wczorajszym wypadku w katowickiej kopalni Murcki-Staszic. Pan Mariusz ma problemy z nogą. Nie czuje się źle, bo jest na lekach znieczulających.
- Co pan pamięta? - zapytał reporter.
- Wstrząs był. To jest moment. Wyrzuca ludzi do góry. Od spągu, czyli od podłogi - to jest najgorsze co może być na kopalni. I chodnik cały czas zaciska urobkiem. Zapylenie jest takie, pył idzie do góry, nic nie widać, ciężko oddychać - opowiadał pan Mariusz.
- Jaka jest wtedy pierwsza myśl?
- Ucieczka. No, ale jak się nie da...
- Był pan w stanie się poruszać?
- Próbowałem, ale nie mogłem.
- Długo pan czekał na kolegów?
- Jak na dole się leży, trudno powiedzieć. Godziny to nie były. Minuty. Usłyszałem ich, krzyczeli, co mi jest, jaki uraz, co boli.
Z dziewięciu poszkodowanych górników trzech nie udało się uratować.
Reporter: - Przychodzi panu do głowy, że to mógł być pan?
Pan Mariusz: - Cały czas.
- Zjedzie pan jeszcze pod ziemię?
- Jak zdrowie pozwoli.
"To było lokalne trzęsienie ziemi"
Minister energii Krzysztof Tchórzewski odwiedził dziś rannych górników w szpitalach. Po wizytach spotkał się z dziennikarzami.
- Przyczyna wstrząsu nie jest związana z pracą ludzi na kopalni. Nie dopatrujemy się przyczyn w organizacji pracy, w działaniach pracowników, nie dopatrujemy się zaniedbań - podkreślił minister.
Dziennikarze dopytywali, jak w takim razie można wyjaśnić śmierć trzech górników i obrażenia sześciu innych.
- To było takie małe, lokalne trzęsienie ziemi - wyjaśnił Piotr Bojarski, wiceprezes Polskiej Grupy Górniczej, która jest właścicielem kopalni Murcki-Staszic. - Na skutek wieloletnich zaszłości eksploatacyjnych nastąpiło pękniecie grubych warstw skał piaskowych, które są wyżej. Poszła fala sejsmiczna i w którymś słabym punkcie - około 200-250 metrów od epicentrum wstrząsu - nastąpiło wypiętrzenie spągu, częściowe zniszczenie wyrobiska i niestety tych dziewięciu pracowników doznało obrażeń.
Tchórzewski chwalił akcję ratunkową. - Została przeprowadzona prawidłowo, czas maksymalnie wykorzystany, jako minister nie mam zastrzeżeń - mówił.
Rodzinom zmarłych górników przekazał wyrazy współczucia od premiera rządu Mateusza Morawieckiego oraz deklarację przyznania rent z tego tytułu.
Ranni górnicy są w stanie stabilnym. Minister: - Młodzi ludzie nagle spojrzeli śmierci w oczy i są gotowi do powrotu do pracy. To dzielni ludzie, podziwiam ich charakter.
Lekarz potwierdził zgon
W poniedziałek o 14.12 w kopalni Murcki-Staszic w Katowicach doszło do silnego wstrząsu. Został on zaliczony do kategorii wysokoenergetycznych. Wstępnie jego magnitudę szacuje się na 2,66.
W rejonie drążonego na głębokości 720 metrów wyrobiska chodnikowego pracowało dziewięciu górników. Trzej zdołali uciec i wyjechać na powierzchnię o własnych siłach, kolejni trzej byli wynoszeni przez ratowników. Na dole pozostało trzech górników, po których poszli ratownicy i lekarz.
Krótko po dotarciu do miejsca katastrofy potwierdzono śmierć dwóch pracowników. Trzeciego ratownicy wydostali spod przygniatającej go maszyny. Mężczyzna nie dawał oznak życia. Wkrótce potem lekarz stwierdził również jego zgon. Wieczorem po godzinie 20. ciała ofiar były już na powierzchni.
Wszelkie prace w rejonie wstrząsu są wstrzymane, jednak wydobycie węgla w kopalni odbywa się normalnie. Okoliczności wypadku wyjaśnia katowicki Okręgowy Urząd Górniczy. Gdy pozwolą na to warunki, w rejonie dotkniętym wstrząsem ma być przeprowadzona wizja lokalna, aby ocenić rozmiary zniszczeń i ustalić dokładne przyczyny wypadku.
Autor: mag/ks/kwoj / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Katowice