Dżeki, owczarek szkocki ma dopiero rok i miał to być jego pierwszy sylwester w Polsce. - Miałam go przytulać od północy, żeby się nie bał fajerwerków. Przed północą wyprowadziłam Dżekiego do ogrodu, nagle zaczęli strzelać. Wtedy wyrwał dziurę w siatce i uciekł - opowiada opiekunka psa.
W niedzielę przejeżdżający przez skrzyżowanie w Jaworznie policjanci usłyszeli skomlenie psa. W betonowej rurze ściekowej, wychodzącej spod ziemi do zbiornika wodnego siedział owczarek szkocki. Nie mógł się stamtąd sam wydostać.
Policjanci z pomocą strażaków wyciągnęli psa.
Szybko udało się dotrzeć do jego właścicielki - pani Władysława poszukiwała Dżekiego od 1 stycznia. - Od północy chodziliśmy po ogrodzie i okolicy z latarkami. Wsiedliśmy do samochodu. Całymi dniami jeździliśmy, wieszaliśmy plakaty. Kogo spotkałam, pytałam, czy nie widział psa, rozdawałam zdjęcia i numer telefonu - opowiada opiekunka Dżekiego.
2 stycznia rozpoczęli poszukiwania także poprzez media społecznościowe.
Zdarł sobie wszystkie opuszki
Pani Władysława opowiedziała nam, jak doszło do zaginięcia Dżekiego.
31 grudnia wyszła z psem na spacer. - W listopadzie skończył rok. To miał być jego pierwszy sylwester w Polsce. W tym roku przywiozłam go z Lipska - opowiada. Nie jest to jej pierwszy i jedyny pies. Wiedziała więc, że może bać się fajerwerków. - Dlatego wyszłam z nim przed północą. Potem miałam go przytulać. Córka radziła podać mu tabletki na uspokojenie, ale myślałam, że przytulanie wystarczy.
Ale nie wszyscy czekali z odpalaniem petard do północy. - Nagle zaczęli strzelać - wspomina pani Władysława. Nie widziała, co robił wtedy Dżeki, zniknął w ciemności na jej dużej działce. Potem znalazła dziurę wyrwaną w siatce. Odtąd, jak mówi, nie spała. - Cały czas stres, cały czas płacz. Myślałam tylko, gdzie on jest, co robi.
W takim stanie była do wczoraj - do odnalezienia Dżekiego.
Gdy Dżeki został wyciągnięty z rury, opiekunka zawiozła do go lekarza weterynarii. Pani Władyslawa: - Dostał antybiotyki i witaminy. Ma zapalenie pęcherza i stawów. Nie może chodzić. Zdarł sobie wszystkie opuszki. Prawdopodobnie wpadł do fosy w tym szalonym pędzie, a potem próbował się wydostać
Maltańczyk też uciekł w Sylwestra
W sylwestrową noc w Jaworznie ci sami policjanci, którzy uratowali Dżekiego - Kazimierz Wątroba i Andrzej Pakuła - odnaleźli na ulicy psa rasy maltańczyk. Również uciekł z domu z powodu huku petard. Przebiegał przez obwodnicę w okolicy stacji paliw. Otworzyli drzwi, zawołali psa i sam wskoczył do radiowozu.
Źródło: TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja