- Jestem zwykłą sprzedawczynią w naszej wsi, ale ludzie mnie lubią, a ja lubię ich. Walc, powrót do pracy, spacer z mężem i synami, niedługi, niedzielny - to są moje marzenia - mówiła pani Sylwia dzień przed operacją. Lekarze usunęli jej nowotwór wraz z połową miednicy, którą spięli specjalnie dla niej zaprojektowanym implantem, wydrukowanym w technologii 3D.
Ortopedzi Szpitala Miejskiego numer 4 w Gliwicach usunęli pani Sylwii guza, ważącego trzy kilogramy. Gliwickich lekarzy wspierał kierownik Kliniki Ortopedii Dziecięcej i Onkologii Narządu Ruchu, Centrum Diagnostyki i Leczenia Nowotworów Dziedzicznych Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie prof. Daniel Kotrych.
Operacja odbyła się w środę i trwała pięć godzin. - Mieliśmy do czynienia z monstrualnych rozmiarów nowotworem pierwotnym kości miednicy - powiedział Kortych. Guz był zlokalizowany nie tylko w miednicy, obejmował również staw krzyżowo-biodrowy i kość krzyżową.
Implant w technologii 3D
- Głównym problemem przy tego rozmiaru nowotworach jest ryzyko krwawienia okołooperacyjnego. Sama rozległość rany i wycięcie takich monstrualnych rozmiarów guza wiąże się z ryzykiem wstrząsu okołooperacyjnego i nie wszystko można wtedy przewidzieć. Należy wykonać ogromny, ciężki, kostny zabieg z odcięciem połowy miednicy i kości krzyżowej, a jednocześnie trzeba to zrobić bardzo delikatnie, żeby nie uszkodzić naczyń krwionośnych, nie uszkodzić struktur naczyniowo-nerwowych i wykonać tę procedurę bezpiecznie dla pacjentki. To się udało, również dzięki temu, że mogliśmy w błyskawiczny sposób po usunięciu nowotworu zespolić miednicę, spiąć ją implantem wykonanym w technologii 3D i stabilnie go osadzić, co również działa przeciwwstrząsowo - opowiada profesor Kortych.
Implant powstał przy współpracy inżynierów i radiologów. Na podstawie obrazu tomografii komputerowej określającej między innymi rozległość guza stworzono model 3D miednicy i marginesy resekcji tkanki nieobjętej guzem. W oparciu o te dane zaprojektowano i wykonano w technologii druku 3D indywidualny implant dla tej pacjentki.
- Dzięki tak zaawansowanym działaniom możemy z dużym prawdopodobieństwem stwierdzić, że pacjentka ma szansę na powrót do pełnej sprawności. Udało się uzyskać stabilizację miednicy, a pionizowanie rozpoczniemy już za kilka dni – poinformował ordynator oddziału ortopedii Szpitala Miejskiego nr 4 w Gliwicach dr Andrzej Baryluk.
"Dla mojego doktora kochanego brakuje mi słów"
Pani Sylwia nazywa Andrzeja Baryluka "człowiekiem aniołem". - Dla mojego doktora kochanego brakuje mi słów. Jest ze mną od początku, od pierwszej diagnozy do tego ostatecznego celu. Nie wiem, jak mu się odwdzięczę. Słowo "dziękuję" to jest za mało za taką dobroć - mówiła pani Syliwia dzień przed operacją.
Pacjentka ma być jutro pionizowana. Czeka ją długa rehabilitacja, po której ma szansę na powrót do pełnej sprawności. - Zatańczyć walca z moim mężem - to jest moje największe marzenie. Uwielbiamy walc. Od naszego poznania się aż do teraz każdą zabawę, każde spotkanie rodzinne zaczynamy od zatańczenia walca - wymienia pani Sylwia.. - A potem powrót do pracy, którą uwielbiam. Jestem zwykłą sprzedawczynią w naszej wsi, ale kontakt z ludźmi to mój priorytet, ludzie mnie lubią, ja lubię ich, przychodzili do mnie bardzo chętnie. Także walc, powrót do pracy, spacer z mężem i moimi chłopakami. Mam dwóch synów dorosłych, oni naprawdę o tym marzą, żeby mnie wziąć pod ramię i pójść na spacer w niedzielę. Niedługi, ale rodzinny, nasz.
Ratować pacjentów i przywracać im sprawność
To już kolejna bardzo skomplikowana operacja z zakresu endoprotezoplastyki onkologicznej w gliwickiej lecznicy. - Mamy dwa zasadnicze cele: ratować pacjentów onkologicznych i przywracać im sprawność, którą choroba próbuje odebrać. To wielka radość i nadzieja, że tę walkę naprawdę możemy wygrać – podsumowuje Andrzej Baryluk.
Źródło: TVN24 Katowice, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Joanna Kępa/ Szpila miejski nr 4 w Gliwicach