W procesie Janusza Szymika, który miał być wykorzystywany przez proboszcza z Międzybrodzia Bialskiego, zeznawała kobieta, która w latach 80. należała do tej samej grupy oazowej. Byli wtedy nastolatkami. Opowiadała, że Szymik mówił do księdza "Jasiek", wyjeżdżał z nim za granicę, chodził sam na plebanię, miał do niej klucze. Mówiła, że całe życie młodzieżowe skupiało się wtedy wokół kościoła, który teraz jest pusty.
W czwartek w Sądzie Okręgowym w Bielsku-Białej odbyła się kolejna rozprawa w procesie Janusza Szymika przeciwko kurii bielsko-żywieckiej. Mężczyzna domaga się 3 milionów złotych odszkodowania za cierpienia, jakich miał doznać w wyniku wielokrotnego zgwałcenia przez księdza Jana W., byłego proboszcza parafii w Międzybrodziu Bialskim.
Sprawa nadużyć na nastoletnim chłopcu była latami tuszowana przez ówczesnego biskupa bielsko-żywieckiego Tadeusza Rakoczego. Ten w ubiegłym roku został za brak reakcji na działania księdza pedofila ukarany przez watykańską Kongregację Nauki Wiary. Szymik podkreśla, że nie szuka zemsty, ale ma ogromny żal do biskupa Rakoczego. Zgłosił się do niego już w 1993 roku. Dopiero następca Rakoczego, biskup Roman Pindel, usunął księdza z parafii w miejscu zamieszkania Szymika. Przeprowadzono postępowanie kanoniczne, które doprowadziło do ukarania proboszcza.
Czytaj też: Watykan ukarał biskupa Rakoczego. Chodzi o "sprawy nadużyć seksualnych popełnionych przez duchownych"
W czwartek zeznawała świadek powołana przez kurię. Rozprawa była jawna.
Międzybrodzie Bialskie, lata 80. Świadek: całe nasze życie młodzieżowe skupiało się wokół kościoła
Świadek mieszkała w Międzybrodziu od urodzenia. W latach 80. ubiegłego stulecia należała do tej samej grupy oazowej, co Janusz Szymik, którą prowadził ówczesny proboszcz W.
- Całe nasze życie młodzieżowe skupiało się wokół kościoła - mówiła w sądzie.
Według jej zeznań, spotkania z proboszczem odbywały się w sobotnie wieczory i miały charakter towarzyski. W tamtych czasach - socjalizmu - W. im imponował. Patrzyli na niego trochę z podziwem i z zaciekawieniem. - Był światowcem, wyjeżdżał za granicę, miał elegancki samochód - wyjaśniała świadek.
Pamięta, że Szymik był wtedy ministrantem i często sam chodził na plebanię, miał nawet do niej klucze. Wtedy nie widziała w tym nic dziwnego. Jak mówiła, Szymik był dojrzały jak na swój wiek, inteligentny, ciekawy świata, myślała, że rozmawiają z księdzem o podróżach. - Mówił o proboszczu Jasiek. "Jasiek to, Jasiek tamto, graliśmy z Jaśkiem w karty" - zeznała świadek. Dopytana przez sąd, czy Szymik był z proboszczem na ty, odpowiedziała, że tylko raz słyszała, jak kolega zwrócił się do księdza po imieniu. Było to na wycieczce w Warszawie.
Według jej zeznań, Szymik wyjeżdżał także sam z W., byli razem w Niemczech, gdzie nocowali w mieszkaniu dawnej parafianki. - Janusz kiedyś powiedział w żartach, że kręcił globusem i tam gdzie wykręcał tam jadą - nie z rodzicami, ale z Janem W. - mówiła świadek.
Pytana przez sąd, opowiedziała, że nie wie, czy ksiądz dawał Szymikowi pieniądze.
Świadek opisywała także spotkanie z Szymikiem na początku lat 90., gdy tamten był już po ślubie. Był u niej z żoną. Wracali ze spotkania z W. Żona Szymika miała wtedy powiedzieć, że Jasiek - czyli proboszcz - się zmienił, nie miał już ochoty z nimi grać w karty.
Czytaj też: W dzieciństwie był molestowany przez księdza, pozwał diecezję. Sąd wyłączył jawność dwóch rozpraw
Pełnomocnik Szymika: świadek kurii zeznawał na rzecz pokrzywdzonego
Kolejna rozprawa ma się odbyć 2 marca 2023 roku.
- Nie szukam zemsty, ale sprawiedliwego wyroku za krzywdę, która spotkała mnie w latach młodości - powiedział nam po rozprawie Janusz Szymik. - Wypowiedź świadka na dzisiejszej rozprawie potwierdzą klimat, jaki panował w latach 80. wśród młodzieży w temacie kościoła, ks. Jana W. oraz opinię, jaką posiadał. Mam nadzieję, że sąd wyda sprawiedliwy wyrok w tej sprawie. Biskup chciałby bardzo uzyskać wyrok przedawnienia tych czynów, ale ja oczekuję sprawiedliwości. Po 2 marca sąd ma zmierzać do konkluzji i wydania wyroku w pierwszej instancji - powiedział.
- Zaskoczyły mnie zeznania świadka, ponieważ został on powołany przez stronę pozwaną, a przemawiał na korzyść poszkodowanego - ocenił po rozprawie pełnomocnik pokrzywdzonego Artur Nowak. Moim zdaniem, zakończenie tej sprawy jest oczywiste, pytanie tylko, jak dużą kwotę odszkodowania uda nam się uzyskać. Mamy stanowiska Sądu Najwyższego, który mówi, że czyny pedofilii nie mogą się przedawniać, a na ten argument powołuje się biskup, by się bronić.
Źródło: TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock