Kropka nad i 

Piotr Adamowicz

Stefan Wilmont, zabójca Pawła Adamowicza, został skazany na dożywocie. O przedterminowe zwolnienie będzie mógł ubiegać się dopiero po 40 latach. Wyrok jest nieprawomocny. Decyzję sądu w "Kropce nad i" komentował Piotr Adamowicz, brat zabitego prezydenta Gdańska. - Kompletnie nie mogę mówić o żadnej satysfakcji dlatego, że ten wyrok, choć bardzo surowy, nie przywraca do życia Pawła - męża, syna, ojca. Chociaż oczywiście jest to najsurowsza kara, jaka może spotkać mordercę - mówił Piotr Adamowicz. Jego zdaniem, czyn Stefana Wilmonta to był "swoisty manifest polityczny", a o mordercy zdecydowanie nie można powiedzieć, że był "obojętny politycznie". - Ja mówię o publicznej egzekucji. Mamy zaplanowaną egzekucję, mamy narzędzie zbrodni, mamy deklarację polityczną, wybór miejsca - finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej pomocy z udziałem tysięcy ludzi, włączonymi kamerami. Typowa egzekucja - mówił. Według Adamowicza śmierć jego brata nic nie zmieniła w postępowaniu mediów rządowych. Wyznał też, że spodziewa się apelacji obrońców skazanego. - To jest coś przerażającego. To nie są przyjemne widoki, kiedy pani prokurator szczegółowo opisywała zadawanie ran, na jego twarzy (Stefana Wilmonta - red.) pojawiał się uśmiech. Jego zachowanie, tę radość, można zinterpretować: zobaczcie, ja jestem profesjonalnym mordercą. To jest przerażające - podkreślał Piotr Adamowicz.