Jest boisko, linie, są dwie drużyny i sędzia - zdawałoby się - zwykła gra zespołowa. Nic bardziej mylnego - indyjskie kabadi, to sport zupełnie inny niż wszystkie!
Nie potrzebna jest piłka czy kula. Wystarczy czternastu chętnych do gry. Zawodnicy dzielą się na dwie drużyny i każda zajmuje swoją część boiska. A potem zaczyna się coś w rodzaju polskiego "berka". Zadanie z pozoru proste - dotknąć zawodnika na boisku przeciwnej drużyny. Ale, żeby nie było tak łatwo jest jedno ograniczenie - trzeba zdążyć ... na jednym wydechu. Jeśli się uda jego drużyna dostaje punkt. Jest też sposób na to, żeby sprawdzić, czy gracz zachowuje się fair play i ukradkiem nie bierze krótkich oddechów. Musi po prostu przez cały czas śpiewać. Gdy zawodnikowi uda się dotknąć któregoś z przeciwników i uda mu się jeszcze podczas tego samego wydechu wrócić na własną połowę boiska, dotknięty gracz zostaje wykluczony. Wykluczenie wszystkich zawodników daje dodatkowy punkt. Gra odbywa się w dwóch 20-minutowych połowach. Po 5-minutowej przerwie drużyny zamieniają się połowami boiska. Choć dla Europejczyków zasady kabadi wydają się co najmniej egzotyczne, dla mieszkańców Indii to sport narodowy. "Śpiewany berek" to też bardzo popularna rozrywka w całej południowo-wschodniej Azji, Japonii, Iranie, Pakistanie czy Bangladeszu. Zabawiają się tak nawet brytyjscy żołnierze, tłumacząc że to świetny sposób na zachowanie kondycji. Wielbicieli nietypowego sportu nie brakuje także wśród młodzieży, więc specjalny indyjsko-kanadyjski klub sportowy postanowił wykorzystać zainteresowanie młodych ludzi kadabi. Łącząc przyjemne z pożytecznym, zorganizowali rozgrywki w kabadi, turniejowi przyświecał cel promocji sprotu wśród młodzieży. Organizatorzy chcieli zwrócić uwagę na zagrożenie uzależnieniem od narkotyków i innych używek, na które narażona jest młodzież i przekonać, że właśnie sport może młodych ludzi od tych niebezpieczeństw odciągnąć. Do rozgrywek w północno-indyjskim Punjab zgłosiły się drużyny m.in. z Indii, Kanady i północnej Ameryki.
Źródło: Reuters, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Reuters)