Na pytanie, co było pierwsze - jajko czy kura? - mało kto odważy się odpowiedzieć. My również nie podejmiemy się tego wyzwania. Zdecydowanie łatwiej jest jednak wyjaśnić, skąd biorą się jaja, które trafiają na nasze stoły. - Od kury. Nie jest nam do tego potrzebny kogut - tłumaczy Magdalena Fijałkowska, ekspertka jajecznej branży i właścicielka fermy jaj w Karolinie (woj. mazowieckie).
Ferma jaj w Karolinie to tak naprawdę fabryka jaj - ok. 50 tys. kur znosi tam dziennie 50 tys. jaj. Na jedną nioskę przypada średnio jedno jajko na dobę.
Bez koguta, bez człowieka
Co ważne, na fermie jaj konsumpcyjnych piania koguta nie usłyszymy. - Jaja biorą się od kury. Nie jest nam do tego potrzebny kogut. Radzą sobie świetnie same - przekonuje Fijałkowska.
Kury żyją szczęśliwie, a przynajmniej powinny, bo żyją w "szczęśliwych klatkach" umieszczonych w specjalnej hali spełniającej wymogi dyrektywy Unii Europejskiej.
W sielance nioskom ludzie nie przeszkadzają. Bo jajek nie zabiera od nich człowiek, a maszyna.
- Wszystko jest w pełni zautomatyzowane. Podajniki, taśmy, przenośniki poprzeczne i centralna pakownia - tłumaczy właścicielka fermy.
Dobre jajko - klarowne białko, zwarte żółtko
Zanim jajka trafią do sklepu, muszą zostać posegregowane. Wykluczane są tzw. odpady - wszystkie stłuczone i brudne.
Następnie są sortowane i stemplowane według klas wagowych. Te są podobne do odzieżowej rozmiarówki - od najmniejszej "S" do największej "L". Najwięcej jaj należy do kategorii "L" i ważą od 63 do 73 gram.
A gdy już jajka kupimy, jak sprawdzić, że jest dobre? - Na pewno jajko musi być świeże, mieć klarowne białko, zwarte żółtko - tłumaczy Fijałkowska.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24