Miała być miniświnką. W ciągu dwóch lat przytyła 200 kilo

Miniaturowe świnki robią furorę. I nic dziwnego, bo idealnie nadają się do życia w domu. Nie mają zapachu i nie linieją, a ich wzrost nie przekracza z reguły 35 cm. Podobnie jak koty, miniświnki potrafią załatwiać się do kuwety. Poza tym są niezwykle towarzyskie i przyjacielskie. W swoich domach ma ją już m.in. Paris Hilton oraz małżeństwo Beckhamów.

Niestety, na rosnącej popularności zwierząt próbują zarobić nieuczciwi hodowcy. Aby zachować mały rozmiar zwierząt, wielu z nich prowadzi chów wsobny i głodzi swoje zwierzęta, by wmówić, że zwierzę jest już "odhowane". Po kilkunastu miesiącach od zakupu, mała świnka zamienia się w kilkusetkilogramową świnię hodowlaną. W 2012 roku doświadczyła tego na własnej skórze para Kanadyjczyków, która adoptowała rzekomo świnkę miniaturkę ważącą wówczas 1,4 kilograma. Po dwóch latach świnka "przytyła" ponad 200 kilo.

Jenkins i Walter mimo dużego zaskoczenia rozmiarami zwierzęcia, postanowili dalej się nim opiekować. Zmodernizowali swój dom tak, by otworzyć świni Esther i innym zwierzętom hodowlanym schronienie, czyli bezpieczne miejsce w którym zwierzęta żyją i są szczęśliwe do końca swojego życia. Pomysł założenia takiego miejsca wsparli ludzie z 40 krajów, przekazując 400 tys. dolarów na funkcjonowanie tego miejsca.

Zabawna i inteligentna świnka Esther szybko zyskała ogromną popularność w sieci. Konta na portalach społecznościowych, prowadzone przez jej opiekunów śledzi wiele tysięcy osób.

Esther stała się też tematem internetowych żartów.

Zdjęcia świnki zachęcają do posiadania własnej.

Miniświnki, z których wyrastają duże świnie, stały się na tyle poważnym problemem, że renomowani hodowcy i ratownicy edukują i starają się regulować handel zwierzętami w USA i Kanadzie. Większość niechcianych świń trafia bowiem do schronisk lub jest poddawana eutanazji w przepełnionych podmiejskich siedliskach.

Autor: nb/kka / Źródło: Twitter; National Geographic