Do nietypowej formy pomocy społecznej doszło w Brazylii. W jednym z miast tego kraju, zasiłek dla potrzebujących wysyłany był na konto bankowe kota. Pomyłka była nieprzypadkowa, bo popełnił ją lokalny koordynator opieki społecznej. Prywatnie - właścicieli kota.
Do przekrętu doszło brazylijskim stanie Mato Grosso do Sul. Zwierzaka o imieniu Billy - jak się dowiedziały w czasie kontroli władze gminy Antonio Joao leżącej w tym stanie - wpisał na listę potrzebujących jego właściciel Eurico Siqueira de la Rosa. A był on lokalnym koordynatorem rządowego programu pomocy społecznej.
Kot widniał na liście osób objętych pomocą jako "Billy Flores Siqueira de la Rosa, syn Eurica".
Zdradziła go waga
Oszustwo się wydało, ponieważ Billy nie stawiał się na kontrolę wagi ciała, której co miesiąc muszą poddawać się obowiązkowo beneficjenci pomocy społecznej. Żona Eurica Siqueiry o niczym nie wiedziała, a zapytana przez urzędników gminy o "syna Billego", odparła, że jedynym domownikiem o tym imieniu jest kot.
Na imię i nazwisko Billego została wydana karta do bankomatu, aby mógł on co miesiąc inkasować dotację o równowartości 8,5 dolara USA. Współwłaścicielka kota nic o tym nie wiedziała, ponieważ mąż ukrywał przed nią "zaskórniaka" wyłudzonego od funduszu pomocy społecznej.
Rada gminy postanowiła, że Billy nie zostanie pociągnięty do odpowiedzialności, a jego pan sam zrzekł się stanowiska koordynatora pomocy społecznej.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu