Wojskowy dron spadł na jedną z prywatnych posesji w miejscowości Ogrodniki na Podlasiu. Wojsko zapewnia, że nie był to sprzęt bojowy i nie stanowił żadnego zagrożenia dla mieszkańców. Po zgłoszeniu od jednego z nich, został zdjęty z drzewa. Żandarmeria Wojskowa nie prowadzi w tej sprawie czynności.
Do zdarzenia doszło w sobotę (8 lutego) we wsi Ogrodniki w powiecie bielskim. Jak tłumaczy major Błażej Łukaszewski, rzecznik prasowy II zmiany WZZ Podlasie, "w momencie, w którym pojawił się problem techniczny obsługi drona, operator drona uruchomił procedurę bezpiecznego lądowania, dzięki czemu rozłożył się spadochron i dron wylądował na jednym z drzew na prywatnej posesji".
Czytaj też: Dron spadł na dach, jego operatora znaleźli w szpitalu
- Nie był to dron bojowy, a dron o wadze 6,5 kg i rozpiętości skrzydeł 2,2 m, więc nie był to duży dron. Wykonywał czynności rozpoznawcze i nie stanowił zagrożenia dla mieszkańców - zapewnił major Łukaszewski.
Nie będzie śledztwa Żandarmerii Wojskowej
Dron został podjęty przez wojsko po zgłoszeniu od jednego z mieszkańców, który zawiadomił policję. Żandarmeria Wojskowa nie prowadzi w tej sprawie czynności. Rzecznik prasowy II zmiany WZZ Podlasie podkreślił, że żadnego postępowania w tej sprawie nie będzie.
Jednocześnie zdementował informacje, że tego samego lub następnego dnia latał nad Ogrodnikami śmigłowiec. - Śmigłowce Mi-8 wykonują prawie codziennie loty wzdłuż pasa granicznego na wysokości ponad 100-200 metrów i blisko granicy. Ogrodniki, gdzie doszło do tego zdarzenia, są znacznie dalej oddalone od granicy - wyjaśnił major.
Autorka/Autor: mm/PKoz
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP