W nocy płonął kurnik w miejscowości Leszczka (województwo podlaskie). Strażacy musieli zadbać o to, żeby ogień nie przeniósł się na zbiornik z gazem. W pewnym momencie zawalił się dach kurnika, a boczne ściany przewróciły na zewnątrz. Jedna z nich przygniotła strażaka.
Strażacy dostali wezwanie w czwartek (7 października) o godzinie 21.22. Palił się kurnik w miejscowości Leszczka w gminie Siemiatycze. - Ogień wydostawał się ponad dach budynku. W kurniku nie było drobiu, w wyniku pożaru nie ucierpiały osoby postronne – mówi młodszy brygadier Przemysław Trochimiak z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Siemiatyczach.
Dbali, aby ogień nie objął drugiego kurnika i zbiornika z gazem
W pierwszej fazie akcji gaśniczej działania zastępów polegały przede wszystkim na obronie drugiego kurnika, stojącego w odległości około ośmiu metrów od tego, który się palił.
- Wraz z przybywaniem kolejnych zastępów wprowadzano prądy wody w obronie zbiornika gazu, stojącego w pobliżu palącego się kurnika. Strefę działań podzielono na trzy odcinki bojowe – opowiada strażak.
Dwóch strażaków przewieziono do szpitala
W pewnym momencie zawali się dach kurnika, a boczne ściany przewróciły na zewnątrz. Jedna z nich przygniotła strażaka z Państwowej Straży Pożarnej. Na szczęście skończyło na lekkim stłuczeniu nóg. Strażakowi udzielono na miejscu pomocy medycznej, po czym został on przewieziony do szpitala. Trafił tam również strażak z Ochotniczej Straży Pożarnej, który - już w trakcie dogaszania - nastąpił na belkę z gwoździem.
- W działaniach udział brało 13 zastępów PSP i OSP oraz 48 strażaków JOP, w tym dwie jednostki OSP z terenu powiatu bielskiego – OSP Boćki oraz OSP Andryjanki – podkreśla mł. bryg. Trochimiak.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: OSP Boćki