W Białymstoku stanie niebawem osiem misiów. Każdy będzie "mówił" coś o miejscu, w którym został umiejscowiony. Na przykład w pobliżu Pałacu Branickich zobaczymy Misia Hetmana. Białostocki magistrat rozstrzygnął właśnie konkurs na opracowanie koncepcji projektowej figurek misiów.
- Myślę, że ten pomysł ma swój potencjał turystyczny. Tak jak dziś Wrocław kojarzy się z krasnalami, tak być może Białystok będzie się za parę lat kojarzył z misiami – mówi Ewa Packiewicz z Podlaskiej Regionalnej Organizacji Turystycznej w Białymstoku.
Pomysł ustawienia w przestrzeni miejskiej rzeźb ośmiu misiów (w ramach projektu "Białystok WidziMisie") został zgłoszony przez mieszkańców w ramach budżetu obywatelskiego na 2018 rok. Uzyskał 630 głosów.
Miś Aktor przy akademii teatralnej, Miś Ursido przy ulicy Zamenhofa
- Myślę, że najważniejszym atutem pociesznych niedźwiadków jest to, że staną nie w jakichś przypadkowych miejscach, ale każda lokalizacja będzie nam coś mówiła o mieście. Dzięki czemu turysta być może zainteresuje się dziejami białostockiego bluesa bądź też zwróci uwagę na ofertę edukacyjną, jaką oferują nasze uczelnie – podkreśla nasza rozmówczyni.
Wspomniany przez nią Miś Bluesman pojawi się przy Alei Bluesa, a Miś Student przy placu NZS (w budynku przy Placu NZS 1 mieści się Wydział Historyczno-Socjologiczny Uniwersytetu w Białymstoku).
Przy ul. Mickiewicza stanie zaś Miś Hetman, który przypomni o hetmanie Janie Klemensie Branickim, do którego należał stojący obok Pałac Branickich. Inne niedźwiadki zwrócą uwagę na Białystok, jako siedzibę filii Akademii Teatralnej im. A. Zelwerowicza (Miś Aktor przy ul. Sienkiewicza) czy na to, że w stolicy Podlasia urodził się twórca języka esperanto (Miś Ursido przy ul. Zamenhofa).
"To typowa edukacja poprzez zabawę"
- Na pewno zaletą niedźwiadków jest to, że mogą wzbudzić zainteresowanie poznawaniem przestrzeni miejskiej wśród najmłodszych. Wyobrażam sobie rodzinę z dziećmi, która przyjeżdża do Białegostoku, żeby poszukać misiów. To typowa edukacja poprzez zabawę na zasadzie "znajdź niedźwiadka i pomyśl, dlaczego stoi akurat tutaj". Zadziałoby to tym bardziej, gdyby miasto wsparło projekt promocyjnie. Na przykład poprzez wydanie mapy i informatora, które byłyby do pobrania w sieci – mówi Anna Sierpińska z oddziału Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego w Białymstoku.
Natomiast jeśli chodzi o dorosłych turystów, to obawia się jednak, że wprowadzenie do przestrzeni miejskiej kolejnych elementów może sprawić, że "zrobi się w tym wszystkim lekki bałagan". - Mamy już bowiem tablice informujące o szlakach turystycznych czy też rzeźby nawiązujące do lalkarskiej tradycji Białegostoku – podkreśla.
Dodaje też, że o ile Wrocław, z uwagi na Pomarańczową Alternatywę, ma bardzo mocne odniesienie do krasnali, to tutaj odniesienie nie jest zbyt czytelne.
- Niemniej to bardzo dobrze, że ludzie są kreatywni i szukają sposobów wypromowania miasta – zaznacza przewodniczka.
By wybić oręż z rąk prześmiewców
Jeden z pomysłodawców projektu "Białystok WidziMisie" Łukasz Leoniuk mówi, że w idei stawiania rzeźb chodzi też o nawiązanie do "białych niedźwiedzi", z którymi - w nieco prześmiewczy sposób - kojarzony jest w Polsce Białystok. - A wiadomo, że jeśli ktoś sam potrafi się z siebie śmiać, to ta druga osoba raptem odpuszcza. Myślę, że nasze misie mogą wybić oręż z rąk prześmiewców. A oprócz tego zaintrygują turystów – podkreśla.
W konkursie na najlepszą koncepcję misiów wpłynęły cztery oferty. Pierwsze miejsce przyznano projektowi Damiana Kucaby, absolwenta Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie. Zwycięzca otrzymał dziewięć tysięcy złotych.
- Kolejnym krokiem będzie podjęcie negocjacji ze zwycięzcą konkursu dotyczących realizacji projektu. Na jego realizację przeznaczono 85 tysięcy złotych – mówi Agnieszka Błachowska z białostockiego magistratu.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Damian Kucaba