W weekend w stolicy Podlasia odbyło się Święto Kultury Białoruskiej, czyli coroczna impreza organizowana przez Białoruskie Towarzystwo Społeczno-Kulturalne. Na miejscu byli między innymi przedstawiciele białoruskiej ambasady. Wszystko dlatego, że strona białoruska - razem z polskimi instytucjami - współfinansowała święto. Białoruscy aktywiści protestują, a polscy urzędnicy twierdzą, że nic o tym nie wiedzieli.
Unia Europejska zdecydowała w poniedziałek (21 czerwca) o nałożeniu sankcji na Białoruś. Tymczasem, dzień wcześniej w Białymstoku, odbyło się Święto Kultury Białoruskiej, czyli doroczna impreza organizowana przez Białoruskie Towarzystwo Społeczno-Kulturalne.
Na miejscu byli obecni oficjele z białoruskiej ambasady, która - razem z polskim Ministerstwem Spraw Wewnętrznych i Administracji, Podlaskim Urzędem Marszałkowskim oraz Urzędem Miasta w Białymstoku - współfinansowała imprezę. Przeciw czemu protestowała grupa białoruskich aktywistów, która pojawiła się na imprezie.
"Ci ludzie nie chcą widzieć albo naprawdę nie widzą, że ktoś jest bity"
- Białoruskie Towarzystwo Społeczno-Kulturalne od zarania dziejów wychwala reżim Łukaszenki, twierdząc, że na Białorusi żyje się bardzo dobrze. A to, że ktoś jest tam bity, to wydaje mi się, że ci ludzie nie chcą tego widzieć albo naprawdę nie widzą. Zresztą Jan Syczewski (prezes BTS-K – przyp. red.) odbierał od niejednokrotnie różne nagrody jako przedstawiciel mniejszości białoruskiej w Polsce - komentuje Łukasz Stepaniuk, przedstawiciel mniejszości białoruskiej w Polsce oraz dziennikarz Radia Racja.
Nikt z urzędu marszałkowskiego nie zgodził się wystąpić przed kamerą. Redakcja TVN24 otrzymała jednak wiadomość mailową, z której wynika, że marszałek wspiera różnego rodzaju inicjatywy i wydarzenia organizowane przez mniejszości narodowe. - Święto Kultury Białoruskiej, które ma już wieloletnią tradycję, jest jednym z takich wydarzeń. Jako urząd nie mamy wpływu na to, kogo organizator zaprasza do wzięcia udziału w danej imprezie - czytamy w mailu.
Białostocki magistrat prosi o wyjaśnienia
Wystąpić przed kamerą zgodziła się za to rzeczniczka prezydenta Białegostoku Urszula Boublej, która twierdzi, iż magistrat nie miał żadnej informacji, że imprezę współfinansowała też białoruska ambasada.
- W ofercie złożonej przez BTS-K nie było o tym wzmianki. Dlatego też poprosiliśmy o wyjaśnienia. Nie ma naszej zgody, żeby wikłać Białystok w jakiekolwiek wydarzenia, które sankcjonują i uzasadniają funkcjonowanie reżimu Łukaszenki – podkreśla Boublej.
Natomiast - jak relacjonował Mateusz Grzymkowski, reporter TVN24 - samo Białoruskie Stowarzyszenie Społeczno-Kulturalne w tym, co się stało, nie widzi nic złego. Bo - jak twierdzi - w politykę się nie angażuje i jest otwarte na tych, którzy chcą współfinansować organizowane przez nich wydarzenia.
Źródło: TVN24 Białystok
Źródło zdjęcia głównego: Łukasz Stepaniuk