Opera i Filharmonia Podlaska miała nie złożyć na czas oświadczenia, dzięki któremu instytucja mogłaby korzystać z rządowej tarczy zamrażającej od 1 grudnia 2022 roku stawki za prąd - wynika z informacji, którą otrzymali radni wojewódzcy Koalicji Obywatelskiej. Brak oświadczenia miał przynieść stratę rzędu kilkuset tysięcy złotych. Sprawa jest badana przez zarząd województwa. Z kolei marszałek województwa podkreśla, że sprawa nie jest jednoznaczna. Mimo to sejmik województwa przyjął w poniedziałek zmiany w budżecie i zwiększył dotację dla opery.
- Otrzymaliśmy anonimowy list, że Opera i Filharmonia Podlaska przepłaca kilkaset tysięcy złotych za energię elektryczną, a ma to być spowodowane brakiem złożenia właściwego oświadczenia - powiedział podczas konferencji prasowej przewodniczący radnych KO w sejmiku województwa podlaskiego Karol Pilecki.
Chodziło o oświadczenie, które m.in. instytucje kultury składały po to, aby skorzystać z rządowej tarczy i od 1 grudnia zeszłego roku do 31 grudnia 2023 roku zamrozić stawki za prąd.
Dyrektorka miała przyznać, że oświadczenie nie zostało złożone w terminie
- Oświadczenie trzeba było złożyć do 30 listopada 2022 roku. W związku z tym, że (jak wynika z anonimowej informacji - przyp. red.) oświadczenie nie zostało złożone na czas, prawdopodobnie Opera i Filharmonia Podlaska nie zamroziła cen energii na poziomie 75 groszy za kilowatogodzinę, a płaci prawie trzy razy więcej. Składamy zapytanie do tej instytucji, czy jest to prawda i czy faktyczne miało miejsce tak rażące niedopełnienie obowiązków - powiedział Pilecki.
Wtórował mu Jarosław Dworzański, były marszałek województwa, a obecnie przewodniczący komisji rewizyjnej sejmiku, który mówił, że podczas spotkania radnych z dyrektorką opery prof. Violettą Bielecką ta "nie ukrywała, że oświadczenie to nie zostało złożone w wymaganym terminie, czyli do 30 listopada i strata ta jest znaczna".
- Jakiej wysokości jest ta strata? Nie udało nam się uzyskać odpowiedzi. Natomiast wszystko wskazuje na to, że jest to strata rzędu kilkuset tysięcy złotych - powiedział były marszałek.
Zarząd wnioskuje o zwiększenie operze dotacji o 433 tys. zł
Zwrócił też uwagę, że w poniedziałek (29 maja) - na najbliższej sesji sejmiku województwa - rozpatrywany ma być projekt uchwały w sprawie zmian w budżecie województwa na 2023 rok. Zarząd województwa przygotował zmianę, która ma polegać na zwiększeniu operze dotacji podmiotowej o 433 tys. zł z przeznaczeniem na działalność bieżącą.
- Między innymi na opłatę usług zewnętrznych, najem powierzchni magazynowej, ochronę, usługę prawną, przeglądy i konserwację maszyn. Wszystkie wydatki były już wcześniej zaplanowane w budżecie i z tego budżetu dyrekcja powinna pokryć te wydatki. Dlaczego nie ma na to środków? Przypuszczamy, że zostały wydane na coś innego - podkreślił Dworzański.
Radny Dworzański: miała się spotkać, złożyła pismo
Jak stwierdził, być może opera wydała pieniądze na pokrycie rachunków za prąd z puli przeznaczonej na wydatki bieżące, stąd też teraz potrzebuje dodatkowych środków.
- W piątek rano mieliśmy obiecane spotkanie z dyrekcją, która miała nam przekazać informacje i dokumenty, o które prosiliśmy. Zamiast tego dyrektor Bielecka złożyła w biurze sejmiku pismo. Stwierdziła między innymi, że cała sprawa wymaga uzyskania opinii prawnej. Dodała - powołując się na stanowisko dostawcy energii - które miała otrzymać, że jest zobligowana do dochowania tajemnicy i nie może ujawnić rachunków za prąd. Stanowiska PGE jednak do pisma nie dołączyła. Na pewno tak tego nie zostawimy i będziemy ten temat badać - stwierdził Dworzański.
Zarząd województwa ustala, co się wydarzyło
Poproszony o odniesienie się do sprawy marszałek województwa Artur Kosicki (PiS) powiedział w piątek (26 maja) przed kamerą TVN24, że obecnie opera korzysta ze stawek preferencyjnych, a to czy tak było od czasu, gdy można było z nich korzystać, jest właśnie sprawdzane.
- Musimy to ustalić. Opera informowała nas ostatnio, po tej sytuacji, że wniosek został złożony. Pytamy czy został złożony kompletny, czy na wszystkie liczniki - bo opera zarządza dwoma obiektami, przy ulicy Podleśnej i przy ulicy Odeskiej - czy tylko na jeden. To są wszystko rzeczy, które musimy ustalić - powiedział.
Stwierdził też, że urząd musi zapytać PGE, czy wniosek był prawidłowo złożony czy też nie.
- I od kiedy ta preferencyjna stawka jest już wdrożona. Bo takie pytanie było radnych opozycyjnych. Musimy być tutaj obiektywni, ale też dokładni - mówił nam.
Pracownik odpowiedzialny za sytuację ma już nie pracować w operze
O odniesienie się do sprawy prosiliśmy też rzeczniczkę opery Małgorzatę Jopich. Smsowo poprosiła o przesłanie maila z pytaniami. Na szereg pytań, które wysłaliśmy otrzymaliśmy tylko maila, w którym czytamy: "Obecnie trwają w tej sprawie ustalenia, m.in. z PGE. O ich wynikach poinformujemy w najszybszym możliwym terminie".
"Rzeczniczka OiFP Małgorzata Jopich poinformowała, że wniosek uprawniający do zamrożenia cen energii elektrycznej został złożony, ale nie zawierał kompletnych danych. Dodała, że pracownik odpowiedzialny za sytuację nie pracuje już w Operze. Zapewnia, że aktualnie opłaty nie są wyższe, ale też, że trwają ustalenia z PGE dotyczące wysokości ostatecznych stawek opłat na ten rok" - przekazało z kolei Radio Białystok.
Będą dopytywać na sesji
- Dyrektorka z całą pewnością mówiła nam, że oświadczenie nie zostało złożone w terminie, a - jak rozumiem - rzeczniczka twierdzi, że został złożone, tylko nie zawierało kompletnych danych. Jaka była prawda wyjaśniłyby nam dokumenty, o które prosimy, ale wciąż ich nie dostaliśmy - skomentował Dworzański.
Dodał, że procedura związana z rządową tarczą jest taka, że można z niej skorzystać w następnym miesiącu po złożeniu oświadczenia.
- Jeśli więc nie złożyli go w listopadzie, mogli złożyć w grudniu i korzystać od stycznia lub też w styczniu i korzystać od lutego i tak dalej. Pytanie tylko, kiedy złożyli i o jakiej konkretnej kwocie, która została stracona mówimy. Będziemy o to dopytywać w poniedziałek podczas sesji sejmiku - zapowiedział.
Marszałek: sprawa nie jest jednoznaczna
W sobotę na stronie Radia Białystok ukazał się artykuł, w którym marszałek Artur Kosicki przyznał, że faktycznie opera musiała zapłacić nawet kilkaset tysięcy złotych więcej za prąd, ale sprawa - jak podkreślił - nie jest jednoznaczna. Zapowiedział też kroki prawne.
"Wyjaśniamy sprawę, bo ona jest bardzo skomplikowana, jest audyt, który analizuje te kwestie. Poprosiliśmy też o różnego rodzaju dane od operatora energii, tak żeby też to sprawdzić. Sprawa nie jest jednoznaczna i wiemy też, że zostanie skierowana przez Operę do sądu przeciwko dostawcy energii" - powiedział marszałek rozgłośni.
Dopytywany czy planowane zwiększenie dotacji dla opery nie ma na celu pokrycia strat za drogą energię, odpowiedział, że ta dotacja "nie dotyczy tej sprawy, nie jest na prąd".
Sejmik zwiększył operze dotację
O sprawę finansów opery marszałek był pytany też w poniedziałek podczas obrad sejmiku województwa. Powtórzył, że dyrekcja opery będzie kierowała sprawę do sądu oraz mówił o audycie. Nie odpowiedział natomiast na pytania Jarosława Dworzańskiego dotyczące tego, jaką konkretnie stratę zanotowała instytucja w związku z rachunkami za prąd oraz od którego miesiąca są one niższe.
Wniosek Dworzańskiego, żeby wyłączyć dotację dla opery z głosowaniu nad zmianą budżetu województwa nie został jednak zaaprobowany przez większość. Opera dostanie więc wyższą dotację.
Źródło: tvn24.pl, TVN24, Radio Białystok
Źródło zdjęcia głównego: TVN24