PO mówi o "haniebnych zarzutach" wobec Bieleckiego, a RP pyta: gdzie księga wejść i wyjść

Według tygodnika w "Sieci", Bielecki miał lobbować na rzecz rosyjskiego producenta
Według tygodnika w "Sieci", Bielecki miał lobbować na rzecz rosyjskiego producenta
Źródło: tvn24

- To haniebne zarzuty, komisja śledcza nie ma żadnego uzasadnienia - tak Adam Szejnfeld z PO komentował pomysł powołania komisji śledczej ws. rzekomego lobbingu szefa Rady Gospodarczej przy premierze Jana Krzysztofa Bieleckiego na rzecz obecności rosyjskiego kapitału w polskiej firmie Zakłady Azotowe Tarnów. - Czy przypadkiem nie jest tak, że Bielecki stanowi coś w rodzaju nieformalnej skrzynki kontaktowej biznesu z Donaldem Tuskiem? - pyta z kolei Janusz Palikot.

O sprawie napisał najnowszy numer tygodnika "Sieci". Informacje na temat lobbowania przez Bieleckiego mają się znajdować - według gazety - w raporcie byłego szefa ABW Krzysztofa Bondaryka.

- Według doniesień prasowych Jan Krzysztof Bielecki miał zajmować się lobbingiem na rzecz rosyjskich spółek w sprawie nabycia polskich zakładów - oświadczył na konferencji prasowej w Sejmie rzecznik PiS Adam Hofman.

Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak, odnosząc się do "rzekomego raportu Bondaryka", powiedział, że miałyby być w nim opisane "nielegalne działania lobbingowe Jana Krzysztofa Bieleckiego związane również z Azotami, ale podobno nie tylko".

Zdaniem Błaszczaka, "tak poważna sprawa powinna być wyjaśniona na forum Sejmu. Ponieważ, jak przekonywał, chodzi o "niezależność gospodarczą naszego kraju".

- To chodzi o działania ważnej osoby w okolicach rządu, wśród doradców rządu koalicji PO-PSL, jaką z całą pewnością jest Jan Krzysztof Bielecki, opinia publiczna powinna otrzymać rzetelne, jednoznaczne informacje dotyczące tej bulwersującej sprawy - stwierdził Błaszczak.

Odnosząc się do rzekomego raportu, Hofman dodał, że należy wyjaśnić, czy to, że Bondaryk "zainteresował się działaniami najbliższego przyjaciela i współpracownika Donalda Tuska - Jana Krzysztofa Bieleckiego" spowodowało, że szef ABW musiał opuścić swoje stanowisko.

Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego zaprzeczyła jednak w piątek istnieniu raportu dotyczącego rzekomego lobbowania na rzecz rosyjskiego kapitału przez Bieleckiego.

PO: Haniebne, podłe zarzuty

Adam Szejnfeld z PO uważa, że komisja śledcza, o powołanie której wniosek w poniedziałek po południu złożyło PiS, nie ma uzasadnienia.

Zwłaszcza, że ABW zaprzeczyła istnieniu raportu, na który powołuje się PiS. - Powiem szczerze w całej sprawie co innego mnie porusza, haniebność zarzutów, bo to są haniebne, podłe zarzuty - stwierdził. I dodał: - Zarzuca się byłemu premierowi działanie na rzecz obcego mocarstwa, no coś niebywałego, PiS powinno się wstydzić.

Z drugiej strony, jak zaznaczył, nie dziwi go to, co robi PiS.

- To typowe działanie PiS, tzw. zasłony dymnej. Nas atakują, to musimy coś mocnego w media wrzucić po to, aby zeszło zainteresowanie z naszej strony - ocenił Szejnfeld.

Szejnfeld: PiS powinno się wstydzić

Szejnfeld: PiS powinno się wstydzić

Bielecki "nieformalną skrzynką kontaktową" Tuska?

Praca Bieleckiego wzbudziła też zainteresowanie Ruchu Palikota. - Cała działalność Jana Krzysztofa Bieleckiego jako szefa Rady Gospodarczej przy premierze jest mętna i niejasna - ocenił podczas konferencji prasowej Janusz Palikot. Jak podkreślił, opinia publiczna nie jest informowana ani o księdze wejść i wyjść, kto i w jakim trybie jest przyjmowany przez Bieleckiego.

- Czas najwyższy, żeby rzeczywiście było jasne, kto i w jakim trybie spotyka się z Janem Krzysztofem Bieleckim i w jakim sensie jest to przekazywane premierowi Tuskowi - mówił dalej polityk. Po czym zapytał: - Czy przypadkiem nie jest tak, że Bielecki stanowi coś w rodzaju nieformalnej skrzynki kontaktowej biznesu z Donaldem Tuskiem.

"Nie ma co badać"

Zdaniem Leszka Millera powołanie komisji śledczej nie ma sensu na tym etapie. - Nie ma co badać - ucina szef SLD.

- Jeśli pan Krzysztof Bielecki mówi, że nie ma z tą sprawą nic wspólnego, należy mu wierzyć. Chyba, że są jakieś ewidentne dowody na to ze strony chociażby służb, które się tym interesują, które by temu przeczyły - dodaje.

Miller komisji nie chce: nie ma co badać

Miller komisji nie chce: nie ma co badać

Bielecki: Oszczerczy artykuł

Z kolei Bielecki w poniedziałkowym oświadczeniu podkreślił, że "oszczerczy" artykuł "Sieci" zawiera nieprawdziwe informacje dotyczące jego osoby.

"Redakcja opublikowała powyższy artykuł pomimo dementi Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, która w piątek, 10 maja 2013 roku wydała stosowne oświadczenie. ABW stanowczo zdementowała jakoby istniał taki raport lub inny dokument zawierający przywoływane w artykule treści" - przypomniał Bielecki.

I dodał: "Ubolewam, iż zapowiedź oszczerczego artykułu opublikowana na portalu wpolityce.pl wywołała falę antysemickich komentarzy. Wpisy pod wyżej wspomnianym tekstem, dostępne dla szerokiej publiczności na portalu wpolityce.pl, zawierają nawoływania do nienawiści rasowej, a nawet fizycznej eksterminacji osób postrzeganych jako oponentów politycznych".

Zaznaczył, że liczy na refleksję wydawców oraz autora tekstu. "Nie mogę i nie chcę wierzyć, że są usatysfakcjonowani efektem, jaki wywołali" - podkreślił Bielecki.

Kwaśniewski odpiera zarzuty

Wcześniej pojawiły się informacje, że na rzecz Acronu lobbował były prezydent Aleksander Kwaśniewski. Jak napisał "Newsweek", właścicielem Acronu jest Wiaczesław Kantor, oligarcha i filantrop, którego Kwaśniewski zna od dawna.

Kwaśniewski oświadczył wtedy, że informację o pojawieniu się poważnego inwestora dla Azotów Tarnów przekazał szefowi Rady Gospodarczej przy premierze Janowi K. Bieleckiemu i - przy innej okazji - premierowi Donaldowi Tuskowi.

Jak podkreślił, na tym jego działania w tej sprawie się zakończyły. Dodał, że z rosyjską spółką nie wiązały go żadne kontrakty doradcze ani konsultacyjne oraz że nie otrzymywał od spółki żadnego wynagrodzenia.

Autor: MAC, nsz/tr/iga,rs/kdj / Źródło: PAP

Czytaj także: