Policja potwierdziła, że w kawiarni w Sydney zginęły trzy osoby. Jedną z ofiar szturmu na kawiarnię w Sydney, w której przez kilkanaście godzin napastnik przetrzymywał zakładników, jest sam napastnik Man Haron Monis, uchodźca z Iranu i samozwańczy szejk. Rannych zostało kilka osób. W TVN24 Biznes i Świat trwa wydanie specjalne dot. wydarzeń w Sydney. Na portalu tvn24.pl relacjonujemy je minuta po minucie.
KONIEC RELACJI Z SYDNEY
Premier Australii Tony Abbott napisał na Twitterze, że jego modlitwy są z rodzinami zabitych zakładników.
- Australia zdała egzamin, ale uważam, że można to było zrobić lepiej - komentuje w TVN24 Biznes i Świat były negocjator policyjny Dariusz Loranty.
- W ciągu ostatnich 24 godzin to miasto zostało wstrząśnięte tragedią, której żaden z nas nie mógł sobie wyobrazić - powiedział premier stanu Nowej Południowej Walii Mike Baird.
"Pojadę z tobą". Chronią muzułmanów po ataku w Sydney
Policja oświadczyła, że gdyby nie weszła do kawiarni, ofiar mogłoby być więcej. Funkcjonariusze dodali, że w środku nie znaleziono materiałów wybuchowych.Policjanci potwierdzają wcześniejsze doniesienia mediów, że szturm zaczął się, gdy w kawiarni padły strzały.
Według policji wzięcie zakładników w kawiarni było "izolowanym incydentem". Oznacza to, że nie był on częścią większej akcji czy spisku terrorystycznego.
Szef policji w Sydney podczas konferencji prasowej podał, że łącznie zakładników było 17. Ranny policjant jest w dobrym stanie.
Jak podaje policja, oprócz 50-letniego napastnika ofiary to 34-letni mężczyzna i 38-letnia kobieta. Do szpitala trafiły też trzy ranne kobiety-zakładniczki i policjant.
Policja potwierdza, że w kawiarni zginęły trzy osoby, w tym napastnik.
Według informacji telewizji Channel 7 trzy osoby są poważnie ranne, w tym policjant. Dwie osoby zginęły. Policja potwierdza, że wśród ofiar jest napastnik.
Według mediów szturm policji nie był planowany. Jak podaje reporter radia 2EU, policjanci zareagowali na strzały dochodzące z kawiarni i wtedy weszli do akcji.
Australijskie media liczą zakładników, których przez kilkanaście godzin więził Man Haron Monis. Według niektórych dziennikarzy, było ich 21.
Według australijskich mediów jedną z dwóch zabitych osób jest zakładnik, a drugą terrorysta.
Strona internetowa napastnika przestała działać w niecałe dwie godziny po ujawnieniu jego tożsamości.
Napastnik z Sydney to irański uchodźca z problemami z prawem
Nagranie z momentu, gdy policjanci ruszyli do szturmu.
Według relacji świadków szturm rozpoczął się chwilę po tym, jak z kawiarni wybiegła część zakładników.W reakcji policjanci z jednostki antyterrorystycznej wrzucili do środka szereg granatów hukowych i wtargnęli do kawiarni.
Według telewizji ABC dwie osoby zginęły, a trzy zostały poważnie ranne. Policja "nie może potwierdzić tej informacji" i podaje jedynie, że oblężenie zostało zakończone.
W Sydney dochodzi godzina trzecia nad ranem. Oblężenie kawiarni trwało 16 godzin.
Policja oficjalnie poinformowała, że "oblężenie zostało zakończone".
Według telewizji 7News dwie osoby zginęły podczas szturmu policji.
W okolicy kawiarni w centrum Sydney znów zapadła cisza. Policja nie podaje żadnych informacji na temat szturmu.
Według australijskich mediów szturmujący policjanci uwolnili dziewięcioro zakładników. Cztery osoby miały zostać ranne. Nie wiadomo nic o napastniku.
Do wnętrza kawiarni wysłano robota saperskiego.
Część zakładników wybiegła z wnętrza budynku o własnych siłach.
Do wnętrza kawiarni wbiegli ratownicy z noszami. Wynoszą na nich zakładników. Nie wiadomo, w jakim są oni stanie.
Policja rozpoczęła szturm - donoszą australijskie media. Według świadków było słychać strzały i co najmniej jeden wybuch.
Man Haron Monis ma 49 lat - powiedział telewizji ABC jego były prawnik. Dodał, że jego były klient najprawdopodobniej działa sam.
Jak podaje BBC, Man Haron Monis przebywa na wolności wypuszczony za kaucją przez sąd orzekaqjący w sprawie jego przestępstw.
Agencja Reutera również podaje, że według jej źródeł w policji napastnikiem jest Man Haron Monis - irański uchodźca skazany za napaść seksualną i znany z wysyłania nienawistnych listów rodzinom australijskich żołnierzy poległych na zagranicznych misjach.
Według australijskich mediów napastnikiem jest mężczyzna o imieniu Man Monis. To Irańczyk, który emigrował do Australii, rzekomo uciekając przed prześladowaniami religijnymi. Sam nazywa się też Szejkiem Haronem czy Mohammadem Hassanem Manteghi.Mężczyzna jest znany policji i australijskiej opinii publicznej. Zyskał niesławę wysyłając obraźliwe listy do rodzin żołnierzy zabitych na misjach zagranicznych. Toczy się przeciw niemu postępowanie w sprawie zabójstwa i napaści seksualnej. Przebywa na wolności za kaucją.
On sam uważa oskarżenia za "prześladowania polityczne" i porównuje się z założycielem Wikileaks Julianem Assange.
Eksperci o porywaczu: on chce być bohaterem; kompletnie nieprzygotowany; to efekt raportu CIA
W drugiej połowie września australijskie władze otrzymały doniesienia o apelach przywódców dżihadystów nawołujących bojowników do przeprowadzenia serii morderstw w Australii. IS planowało zamordować nieokreśloną liczbę osób w miejscach publicznych, ścinając im głowy.
W kraju doszło po tym do operacji antyterrorystycznej, w wyniku której aresztowano kilkanaście osób. Pod koniec września w Melbourne doszło do podobnej akcji, w ramach której zatrzymano jedną osobę pod zarzutem finansowania działalności terrorystycznej.
Pod koniec sierpnia br. szefowa dyplomacji Australii Julie Bishop ogłosiła, że największym zagrożeniem dla kraju jest terroryzm. Przemawiając w parlamencie, zapewniła, że rząd podejmie wszystkie konieczne wysiłki, aby "Australijczycy byli bezpieczni". Jednocześnie ogłoszono, że rząd przeznaczy ok. 60 mln USD na walkę z ekstremizmem i radykalizacją postaw u młodych obywateli.
Australia w ostatnich miesiącach nasiliła działania wymierzone w radykalnych muzułmanów, którzy na miejscu tworzą komórki organizacyjne i prowadzą rekrutacje bojowników do walki w Iraku i Syrii. W odpowiedzi dżihadyści zapowiedzieli odwet i akty terroru.
Selfie z dramatem zakładników w tle. "Jeśli to robisz, nie szanujesz innych"
Strefa zamknięta w pobliżu kawiarni:
Dr Katarzyna Górak-Sosnowska, komentatorka bieżących wydarzeń dotyczących Bliskiego Wschodu oraz islamu, nie ma wątpliwości, że tekst na fladze w oknie restauracji to szahada, czyli muzułmańskie wyznanie wiary.
Stanął twarzą w twarz z napastnikiem z Sydney. "Był spokojny"
W pobliżu kawiarni czekają karetki, które w razie potrzeby będą mogły pomóc poszkodowanym.
Reporterka ABC News, Lucy Carter poinformowała na Twitterze, że jej stacja wie, kim jest napastnik z Sydney, ale na prośbę policji nie będzie dzielić się tą informacją.
W Australii ponad 40 organizacji muzułmańskich potępiło wzięcie zakładników w kawiarni. W wystosowanym w poniedziałek oświadczeniu organizacje te nazwały działanie porywacza "nikczemnym czynem".
Otrzymała SMS-a od syna: "mamo, jestem w kawiarni w Sydney". "Moje serce zamarło"
Jedna z zakładniczek znajdująca się w kawiarni:
Chris Reason, reporter stacji 7News, który widzi kawiarnię, poinformował, że światła w środku zostały zgaszone.
W Australii jest już po godz. 21. Policja informowała wcześniej, że negocjacje z napastnikiem mogą potrwać nawet do jutra.
Opustoszałe okolice opery w Sydney, która została ewakuowana po tym, jak zamachowiec wziął zakładników w kawiarni w centrum miasta.
Telewizja ABC News Australia poinformowała, że zamachowiec jest znany australijskiej policji. Podano, że jedna z lokalnych stacji telewizyjnych otrzymała wideo z wnętrza kawiarni, ale podjęła decyzję o jego niepublikowaniu.
Negocjacje z mężczyzną trwają już ponad 10 godzin. Policja informuje, że nie zna jeszcze motywów działania napastnika.
Anonimowy mężczyzna powiedział telewizji Sky News, że stanął twarzą w twarz z napastnikiem z kawiarni. Jak mówił - zauważył najpierw kobietę, która próbowała dostać się do kawiarni, mimo że była zamknięta. - Przyglądałem się tej kobiecie i zastanawiałem się, dlaczego nie pójdzie do innego lokalu na kawę, skoro tamten był zamknięty - mówił.
Po chwili zauważył w środku mężczyznę, który z torby wyciągnął pistolet i próbował przegonić kobietę. - Ona zbiegła ze schodów, krzycząc: "Pistolet, pistolet, pistolet w niebieskiej torbie" - relacjonował świadek. Z jego relacji wynika, że napastnik to "całkiem wysoki mężczyzna, po czterdziestce". - Miał białą koszulę z długimi rękawami i czarną kamizelkę. Był spokojny - mówił.
Australijska policja monitoruje m.in. media społecznościowe. Apeluje też do mieszkańców Sydney, by przekazywali jej wszelkie informacje mogące mieć związek z napastnikiem.
Cały czas w ścisłym centrum miasta obowiązuje stan alarmowy.
Polka mieszkająca w Sydney: zapanowała panika
Przedstawicielka australijskiej policji Catherine Burn poinformowała, że negocjacje z napastnikiem są prowadzone bardzo "delikatne" i mogą potrwać nawet do jutra.
Australijska policja zapewnia, że ma najlepszych negocjatorów na świecie. - Pracujemy metodycznie, aby upewnić się, że nikt nie zostanie ranny - podaje.
Na zdjęciu dziennikarze, którzy relacjonują wydarzenia z Sydney:
Jak mogą wyglądać negocjacje z terrorystą?
- To głęboko szokujące, że niewinni ludzie zostali zakładnikiem - oświadczył premier Australii Tony Abbott.
Kiedy policjanci negocjują z napastnikiem, nie brakuje też osób, które robią sobie selfie w pobliżu miejsca zdarzenia.
Telewizja Sky News podaje, że z kawiarni udało się uciec szóstej osobie.
Telewizja Sky News informuje, że napastnik żąda rozmowy z australijskim premierem. Chce też, by dostarczono mu flagę Państwa Islamskiego.
Jedna z zakładniczek, która uciekła z lokalu, to pracownica kawiarni. Ma na sobie firmowy fartuch:
To tutaj napastnik przetrzymuje zakładników:
Matka jednego z zakładników poinformowała australijskie media, że otrzymała SMS-a od syna, który znajduje się w kawiarni. - Moje serce się zatrzymało. Zapytałam, co się dzieje i czy z nim wszystko OK. Ostatnia wiadomość, jaką otrzymałam brzmiała: "Ze mną wszystko w porządku, nie mogę rozmawiać" - relacjonowała kobieta lokalnemu radiu.
Przerażona pracownica kawiarni wybiega z lokalu. Jak dotąd kawiarnię udało się opuścić pięciu zakładnikom.
Napastnik ustawił zakładników przed oknami lokalu. Wszyscy mieli podniesione ręce, oparte o szybę kawiarni.
Australijska policja podkreśla, że priorytetem jest dla niej bezpieczeństwo zakładników:
W TVN24 Biznes i Świat trwa wydanie specjalne dot. wydarzeń w Australii
Premier Australii Tony Abbott zwołał posiedzenia komitetu bezpieczeństwa narodowego w związku z wydarzeniami w Sydney.
Policjanci rozmawiają z mężczyznami, którzy uciekli z kawiarni. Chcą się dowiedzieć, co dzieje się w środku i jakie zamiary może mieć napastnik.
Jak dotąd kawiarnię udało się opuścić pięciu zakładnikom. Najpierw telewizja australijska, która relacjonuje wydarzenia na żywo, pokazała, jak z budynku wybiegło trzech mężczyzn. Następnie kawiarnię opuściły dwie kobiety, prawdopodobnie pracownice lokalu - miały na sobie fartuchy z firmowym logo. Nie jest jednak jasne, czy zakładnicy, uciekli sami, czy też są wypuszczani przez sprawcę.
Napastnik jest uzbrojony w maczetę i pistolet, ma też coś, co przypomina ładunek wybuchowy - mówi Andrzej Lubieniecki z Polskiego Radia Sydney
Szef policji stanu Nowa Południowa Walia, Andrew Scipione zapewnił na konferencji prasowej, że policja będzie robiła wszystko, by uwolnić zakładników bez użycia siły.
Policja odmówiła wyjaśnień na temat żądań sprawcy. Wiadomo, że ma pistolet, maczetę i ładunek wybuchowy.
Polska dziennikarka z Sydney: Nie wiadomo, kto jest sprawcą ataku na kawiarnię w centrum miasta
Jak podała telewizja Sky News, negocjatorom udało się nawiązać kontakt z uzbrojonym napastnikiem i nadal go utrzymują.
Mężczyzna wszedł do kawiarni ok. godz. 9.30 czasu lokalnego.
Na nagraniach pokazywanych przez media było widać brodatego mężczyznę w średnim wieku, w tradycyjnym arabskim nakryciu głowy i z czarnym plecakiem. Ustawił on zakładników pod oknami lokalu. Wszyscy mieli podniesione ręce, oparte o szybę kawiarni.
W oknie kawiarni dostrzeżono czarną flagę z napisem po arabsku: "Nie ma boga prócz Allaha, a Muhammad jest jego prorokiem" - podobną do tej, jaką posługuje się Państwo Islamskie. Flagę trzymały dwie zakładniczki.
Oddziały policji, w tym jednostek specjalnych, zamknęły całą okolicę i otoczyły Lindt Chocolat Cafe, znajdującą się przy Martin Place w biznesowej dzielnicy miasta. Z pobliskich budynków ewakuowano pracowników.
Policja ewakuowała także budynek opery w Sydney po znalezieniu tam podejrzanego pakunku. Ewakuowano także konsulat USA znajdujący się w pobliżu kawiarni. Personel placówki zaapelował do Amerykanów przebywających w mieście o zachowanie czujności i "podjęcie stosownych działań w celu zwiększenia bezpieczeństwa osobistego."
Autor: ToL,MAC,asz,db//rzw / Źródło: PAP, Reuters, CNN Newsource/x-news
Temat: Państwo Islamskie