1,5-roczny chłopiec płaczem obudził w nocy swoją mamę. Kiedy kobieta wyjrzała przez okno zobaczyła, że sąsiednia kamienica stoi w ogniu. Mieszkańców budynku udało się w porę ewakuować.
Do zdarzenia doszło w Żarowie (Dolny Śląsk).
- Jakieś odgłosy nie dawały mi spokoju. Wyjrzałam i zobaczyłam okno, które było w dziwnym, różowo-czerwonym kolorze. Byłam zaspana i pomyślałam, że sąsiedzi robią remont - wspomina mama 1,5-rocznego Filipka, mieszkająca w kamienicy naprzeciwko budynku, w którym wybuchł pożar.
Kobieta wstała w nocy, bo chłopczyk zaczął płakać. Dzięki temu udało się w porę zauważyć pożar.
- Obudziłam szybko męża, zaczęłam dzwonić na 112. Mąż w tym czasie pobiegł do sąsiadów i zaczął budzić wszystkich. Potem poleciał tam, gdzie był pożar i zaczął dzwonić po domofonach. Krzyczał tak głośno, że usłyszał go z daleka były strażak - relacjonuje kobieta.
"Jeszcze dwie minuty i byłoby ciężko"
Inny sąsiad przypomniał sobie, że gdzieś w piwnicy ma bardzo długą drabinę. Udało się ją wyciągnąć, a były strażak wspiął się po niej do okna płonącego budynku. - Wyciągnął ludzi. Jeszcze dwie minuty i naprawdę byłoby ciężko - wspomina mama Filipka. I dodaje: - Z tego co wiemy, paliły się już drzwi pomieszczenia, w którym spały dzieci i kobieta.
8- i 12-letni chłopiec oraz ich babcia i zostali ewakuowani. Żadne z nich nie odniosło poważniejszych obrażeń.
Teraz kamienica i jej okolica są sprzątane. W pracach porządkowych uczestniczą okoliczni mieszkańcy. Wszyscy solidarnie zbierają nadpalone fragmenty mebli. Na razie nie wiadomo, co spowodowało pożar.
Autor: wini/pm / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: TVN24