Na 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata sąd skazał mężczyznę, który miał być odpowiedzialny za zabezpieczenia drzewa, które przygniotło czteroletnią dziewczynkę. Dziecko zginęło na miejscu. Wyrok Sądu Rejonowego w Wałbrzychu (województwo dolnośląskie) nie jest prawomocny.
W lipcu 2013 roku czteroletnia Ola, wraz z ojcem i swoją kuzynką, spacerowała po Parku Zdrojowym im. Henryka Wieniawskiego w Szczawnie-Zdroju. Dziewczynki ustawiły się do zdjęcia. W tym momencie na ziemię spadł pień drzewa. Ola nie zdążyła uciec. Zginęła na miejscu.
Sąd: kara w zawieszeniu
W poniedziałek Sąd Rejonowy w Wałbrzychu, ponad siedem lat po tragedii, jaka rozegrała się w parku w Szczawnie-Zdroju, uznał winę Sławomira G., choć jego obrońca wnosił o uniewinnienie. - Oskarżonemu nie sposób przypisywać zaniedbań, bo nie ma takich przepisów prawa. Zarzuca mu się zaniedbanie czynności, które nie były w jego obowiązkach. Nie możemy powiedzieć, że czynności zlecone przez oskarżonego spowodowały bezpośrednio zagrożenie. Skutek nastąpił po czterech latach. Najprawdopodobniej wystąpił z powodu solidnego wiatru czyli okoliczności dodatkowej - mówił mecenas Jerzy Świeteński. G. także poprosił o uniewinnienie. Przeprosił rodziców zmarłej dziewczynki i podkreślił, że nie mógł zrobić nic więcej, by zapobiec tragedii.
Jak uzasadniał sąd, G. zlecił prowadzenie prac przy drzewach. Jednak do ich zabezpieczenia zastosowano niewłaściwe wiązania. - Oskarżony popełnił czyn nieumyślny, bo nie zachował należytej ostrożności i nie zaangażował eksperta. Oskarżony powinien tę sytuację przewidzieć, kiedy decydował o zamocowaniu określonego wiązania - mówił w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Fryderyk Kwiatek. I zaznaczył, że wiązań nie sprawdzano przez lata.
Jak podkreślał sąd, mężczyzna nieumyślnie spowodował śmierć i naraził na niebezpieczeństwo utraty życia drugą z dziewczynek. Sąd skazał oskarżonego na 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata. Oprócz tego musi on zapłacić pięć tysięcy złotych grzywny. Ma też pokryć koszty procesu. Prokuratura wnosiła o karę wyższą. W mowie końcowej oskarżyciel publiczny zawnioskował o rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata. Wyrok nie jest prawomocny. OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W INTERNECIE >>>
Rodzice walczyli o zadośćuczynienie
Rodzice zmarłej czterolatki o sprawiedliwość walczyli też na drodze cywilnej. Od gminy Szczawno-Zdrój domagali się dwóch milionów złotych zadośćuczynienia. W maju 2017 roku sąd do wnioskowanej kwoty się nie przychylił. I zdecydował, że ojciec i matka dziewczynki otrzymają po 300 tys. złotych wraz z odsetkami. Kwoty te były połączeniem zadośćuczynienia i odszkodowania, o jakie wnioskowali rodzice Oli. Pełnomocnik rodziców przyznała wówczas, że choć kwoty są znacznie niższe niż te, o które wnioskowano, to wyrok uznaje za "słuszny i sprawiedliwy". - Tu tak naprawdę chodziło o poczucie sprawiedliwości. Biorąc pod uwagę to, że żaden z pracowników gminy, odpowiedzialnych za utrzymanie drzewostanu, nie poniósł odpowiedzialności karnej, chodziło nam o poczucie sprawiedliwości - powiedziała Monika Wypych-Jezierska, pełnomocnik rodziców dziewczynki.
Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: tvn24