Policja wciąż poszukuje więźnia, który w piątek uciekł z Zakładu Karnego w Wołowie (woj. dolnośląskie). Mężczyzna pracował na terenie jednej z miejscowych parafii. Wkrótce miał zakończyć odbywanie kary. Sprawą zajmuje się prokuratura.
Osadzony w wołowskim Zakładzie Karnym mężczyzna zbiegł w piątek wczesnym popołudniem. Zadanie miał łatwe, bo tego dnia opuścił mury więzienia, by wykonywać nieodpłatne prace na terenie parafii w Wołowie. Mógł to zrobić, bo kończył odbywanie kary. Czytaj więcej na Kontakt24
- Prokuratura prowadzi postępowanie dotyczące ucieczki więźnia z jednego z zakładów karnych. Trwają intensywne czynności prokuratury i policji - mówi Małgorzata Klaus, rzecznik Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu. I dodaje, że więcej szczegółów ujawnić nie może. Informacji udzielać nie chcą też policjanci.
Ucieczka "dużym zaskoczeniem"
- Trwają poszukiwania prowadzone przez policję. Bierze w nich udział również grupa interwencyjna Służby Więziennej. Zbiega wciąż nie udało się zatrzymać - informuje por. Mariusz Jastrzębski, rzecznik prasowy Dyrektora Okręgowego Służby Więziennej we Wrocławiu. Nie chce jednak potwierdzić doniesień lokalnych mediów o rysopisie zbiega. Według "Radia Wrocław" mężczyzna ma 175 cm wzrostu i około 55 lat. W chwili ucieczki miał na sobie białą koszulkę i ciemne spodnie. Do tej pory nie zdecydowano się na publikację wizerunku uciekiniera.
Jak czytamy w portalu "Gazety Wrocławskiej", zachowanie więźnia było dla funkcjonariuszy "dużym zaskoczeniem". Wszystko dlatego, że miał dobrą opinię, otrzymał ponad 200 nagród i tylko jedną naganę, a wcześniej wielokrotnie wychodził na przepustkę. Chwilę przed ucieczką mężczyzna miał zaatakować proboszcza parafii, w której pracował.
Więzień odbywał karę w Wołowie:
Autor: tam / Źródło: TVN24 Wrocław, Radio Wrocław, Gazeta Wrocławska
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław | M. Skrobotowicz