Strażacy i policja od piątku przeszukiwali teren wokół Mirkowa Starego, gdzie - wg relacji świadków - miało dojść do wypadku paralotniarza. W sobotnią akcję zaangażowanych było ponad 80 osób. Poszukiwania zakończyły się po południu. Nie znaleziono żadnego śladu po opisywanym przez świadków wypadku.
- Mimo zaangażowania wielu osób i specjalistycznego sprzętu, nie znaleźliśmy we wskazanych przez świadków miejscach ani człowieka, ani paralotni - tłumaczy asp. Paweł Petrykowski z Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu. - Nikt nie zgłosił zaginięcia, a wywiad w środowiskach paralotniarskich nie dostarczył nam żadnych informacji na temat tego człowieka. Zeznania świadków zdawały się być sprzeczne - dodaje.
Śmigłowiec z kamerą i psy
Zaginionego paralotniarza służby szukały od piątkowego wieczora. W sobotę ok. 50 policjantów oraz 30 strażaków od wczesnych godzin rannych przeszukiwało pola i lasy.
- Ponownie ściągnięto śmigłowiec z kamerą termowizyjną. W poszukiwaniach pomogą nam także cztery psy tropiące - wyjaśniał przed południem nadkom. Mirosław Mrozek, zastępca komendanta komisariatu policji Wrocław-Osiedle. - Poszukiwania będą trwały do odwołania - zapewniał Mrozek. Mimo wcześniejszych zapewnień akcję przerwano.
Policyjne apele bezskuteczne
Policjanci od rana zbierali się w Kiełczowie. Z każdą godziną zawężali teren działania. Relacje nowych świadków, do których dotarli funkcjonariusze, były bardzo sprzeczne jeśli chodzi o miejsce rzekomego upadku paralotniarza. Kolejne osoby wskazywały strony od Kiełczowa do Śliwic, inni sugerowali stronę Wilczyc.
- Jeżeli ktokolwiek ma informacje o tym, kto mógł na tym terenie takie loty wykonywać lub widział zdarzenie, proszony jest o kontakt z najbliższym komisariatem policji - apelował przed południem nadkom. Mrozek. - Nie mamy żadnych informacji o potencjalnym zaginionym paralotniarzu - dodał.
Kolejny dzień poszukiwań
Akcja poszukiwawcza rozpoczęła się w piątek około godz. 23.00, po zgłoszeniach o wypadku paralotniarza. Świadkowie w relacjach podawali informacje o jednej lub dwóch osobach lecących na paralotniach. Jeden ze świadków twierdził, że widział moment zapalenia się silnika paralotniarza.
Służby przez całą noc przeczesywały teren od Mirkowa w kierunku Śliwic. Akcję przerwano na kilka godzin w sobotę nad ranem. Wznowiono ją o 8.30, by ponownie zakończyć działania po południu.
Autor: op/balu//mz / Źródło: TVN 24 Wroclaw
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław | M.Walczak