Ograniczenie wolności do 2 lat i 20 godzin prac społecznych - to wyroki za pozbawienie wolności, bicie i zastraszanie Piotra T. Prokuratura wnioskowała o wyższe kary. Wyrok nie jest prawomocny. Skazani są zadowoleni, a pokrzywdzony nie ma do nich żalu. Stwierdził nawet, że nauczka mu się należała.
Wyroki 2 lat ograniczenia wolności ze zobowiązaniem do wykonania 20 godzin prac społecznych miesięcznie usłyszeli Kamil K., pseudonim "Czarny" oraz Radosław P., pseudonim "Tekla". Szymon Ł., pseudonim "Szajba" otrzymał karę roku i 10 miesięcy ograniczenia wolności oraz prac społecznych. Takie wyroki zapadły w Sądzie Okręgowym w Opolu.
Prokuratura występowała o 4 lata pozbawienia wolności, ze względu na szczególne udręczenie pokrzywdzonego Piotra T. Sąd jednak nie dopatrzył się tego. Zdaniem sądu oskarżeni dręczyli pokrzywdzonego, ale nie przekroczyli granic szczególnego udręczenia, nie było katowania czy okrucieństwa, takiego jak głodzenie czy kaleczenie.
- Jestem zadowolony z wyroku – mówi Radosław P. – Bałem się, że mogę otrzymać wyrok 4 lat, tak jak wnioskowała prokuratura.
Porwany nad ranem
Do zdarzenia doszło 23 sierpnia ubiegłego roku. Około godziny 5 nad ranem do domu Piotra T. w Polskiej Cerkwi wtargnęło siłą trzech mężczyzn. Wszyscy się znali. Podczas nieobecności w kraju Radosława P, pracującego za granicą, Piotr T. miał uwieść jego dziewczyną. To był główny powód porwania.
Mężczyźni jeszcze w domu, w obecności matki Piotra T. użyli wobec niego siły, następnie wyciągnęli go z domu i wywieźli do lasu między Raduszowym a Wroninem. Sugerowali mu, że są to jego ostatnie chwile życia. W lesie założyli mu na szyję pętlę, kazali mu chodzić na kolanach, a potem zaczepili ją o bagażnik samochodu, za którym pokrzywdzony miał biec. Miał też wskazać drzewo, na którym zawiśnie. Cały czas zachowywali się agresywnie, bijąc go i powtarzając, że zginie.
Po pewnym czasie Szymon Ł. kazał zawieźć się do domu do Polskiej Cerekwi, a oskarżeni wrócili z pokrzywdzonym do lasu, gdzie znów się nad nim znęcali. Kazali mu pić piwo, oblewali go nim sugerując, że gdy zawiśnie pijany na drzewie, będzie można upozorować samobójstwo. Gdy Piotr T. powiedział, że sam się zabije, bo ma już dość wszystkiego, zaczęli go przepraszać, sugerując, że groźby powieszenia były żartem.
Po paru godzinach oskarżeni wrócili z pokrzywdzonym w okolice Pawłowiczek, gdzie spędzili czas razem. Matka pokrzywdzonego Piotra T. zawiadomiła policję. Wieczorem zostali zatrzymani zarówno oskarżeni, jak i pokrzywdzony, który był poszukiwany przez policję za kradzieże. Teraz odsiaduje wyrok.
"Należała mi się nauczka"
- Nie pamiętam, czy ktoś mnie pobił, z domu wyszedłem dobrowolnie, należała mi się nauczka za to, co zrobiłem, czyli że przespałem się z dziewczyną "Tekli" i sprzedałem telefon "Czarnego" - zeznawał na poprzedniej rozprawie przed sądem Piotr T. Przyznał jednak, że bał się, że może stracić życie, gdy musiał przewiesić sznur przez gałąź, a na szyi miał pętlę. - Na koniec jednak sam chciałem się już powiesić, bo miałem wszystkiego w życiu dość - dodał.
Autor: Grzegorz Pasek/gdem / Źródło: TVN 24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: tvn24