Opozycja o podwykonawcach stadionu: "Mamy obowiązek im pomóc"

– Chcieliśmy zebrać jak najwięcej informacji na temat sytuacji tych firm. Do tej pory mogliśmy usłyszeć tylko to, co mówi pan prezydent Dutkiewicz – mówi Renata Granowska, przewodnicząca klubu PO we wrocławskiej radzie miejskiej.

Jak dodaje, spotkanie miało się odbyć 26 października w ramach nadzwyczajnej sesji rady miejskiej. Jednak jej przewodniczący, Jacek Ossowski nie zezwolił na to. W związku z odmową, radni PO i PiS, zbojkotowali sesję.

Piramida wykonwaców

– To jest przekręt na przekręcie. Mam milionowy dług, zablokowane konta, zwolniłem 80 pracowników. Stadion stoi, faktury są, a pieniędzy nie ma – mówi Piotr Rybak, właściciel firmy ANP Rybak, która była podwykonawcą wrocławskiej areny.

W podobnej sytuacji jest więcej firm.

Z prawnego punktu widzenia, miasto nie ma jednak podstaw, aby pomóc poszkodowanym. Urzędnicy podpisali umowę z głównym wykonawcą, firmą Max Boegl. Ta z kolei zatrudniła firmę CES i Imtech Polska. Te zaś współpracowały z kolejnymi firmami – i to właśnie one zostały bez pieniędzy.

Magistrat pieniądze przekazał, jednak nie dotarły one do firm, które były podwykonawcami podwykonawców. – My i pan prezydent mamy obowiązek pomóc tym ludziom. Na razie Rafał Dutkiewicz chwali się stadionem, a tymczasem arena ma wielu sponsorów. Ci ludzie nie otrzymali pieniędzy za swoją pracę i materiały – tłumaczy Granowska.

Dyskretne spotkanie

Spotkanie, które odbyło się w czwartkowy wieczór, miało pozostać w aurze tajemnicy. Dziennikarze dowiedzieli się o nim przypadkiem. I nie zostali wpuszczeni na salę.

– To nie jest tak, że działamy za plecami pana prezydenta. To on działa za naszymi plecami. Nie zależało nam na rozgłosie. Potem znów zostalibyśmy nazwani krzykaczami i pieniaczami – tłumaczyła Renata Granowska z miejskiej PO. - Aby podjąć działania potrzebujemy czasu. W przyszłym tygodniu spotkamy się radnymi klubu PO i jeszcze raz przedyskutujemy sytuację – dodała.

Autor: gdem/drud/roody / Źródło: TVN24 Wrocław