30-letni mieszkaniec Opola jest podejrzany o napad na jeden z tamtejszych banków. Z kasy zabrał kilkadziesiąt tysięcy złotych i na kilkanaście godzin rozpłynął się w powietrzu. Po zatrzymaniu przyznał się do napadu. Grozi mu do 12 lat więzienia.
20 lipca po południu do jednej z placówek bankowych w Opolu Czarnowąsach wszedł zamaskowany mężczyzna. Pracującej tam kobiecie zagroził przedmiotem przypominającym broń i zażądał wydania gotówki. Z pieniędzmi uciekł. A policjanci podejrzewali, że sprawcą napadu może być ta sama osoba, która ten sam bank próbowała obrabować w grudniu 2019 roku.
Przyznał się do napadu
Kilkanaście godzin po rozboju w ręce funkcjonariuszy wpadł 30-letni mieszkaniec Opola. Mężczyzna przyznał się do obrabowania banku. Jak informuje policja ukradł ponad 50 tysięcy złotych. Większość pieniędzy udało się odzyskać. - Wracamy też do sprawy z grudnia. Na tym etapie zebrany materiał dowodowy wskazuje na sprawstwo tego mężczyzny. Scenariusz był podobny, ale wtedy sprawca został spłoszony i uciekł z niczym - informuje Agnieszka Nierychła, rzecznik policji w Opolu.
30-latek usłyszał zarzut rozboju z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Odpowie też za posiadanie narkotyków, bo w trakcie przeszukania jego mieszkania znaleziono marihuanę. Grozi mu do 12 lat więzienia. A prokuratura zawnioskowała do sądu o zastosowanie wobec podejrzanego środka zapobiegawczego w postaci trzymiesięcznego aresztu.
Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: policja Opole