Tajemnice wojennego schronu. Zbadali go za pomocą miniaturowej łodzi podwodnej

Kolejne badania schronu z czasów drugiej wojny światowej. Pomogła miniaturowa łódź podwodna
Kolejne badania schronu z czasów drugiej wojny światowej
Źródło: Grupa Eksploracyjna Miesięcznika Odkrywca

- To była nowatorska i wyjątkowa akcja - mówią eksploratorzy, którzy w Lubaniu (woj. dolnośląskie) odkryli schron z czasów drugiej wojny światowej. Do środka wciąż nie mogą wejść, dlatego wpuścili tam miniaturową, zdalnie sterowaną łódź podwodną.

W marcu członkowie Grupy Eksploracyjnej Miesięcznika Odkrywca postanowili potwierdzić informacje o wojennym schronie. Mieli przypuszczenia i szkic odnaleziony kilka lat wcześniej w jednym z archiwów.

Po wykonaniu kilku odwiertów do środka wpuszczono kamerę. A ta pokazała wykute w skale i obudowane drewnem korytarze. Eksploratorom udało się podejrzeć tylko niewielki fragment schronu. Większość głównego korytarza jest zalana wodą. Czytaj więcej

Niewielka żółta łódź pomogła w eksploracji

Wejście do środka na razie jest niemożliwe. Jednak dzięki badaniom wykonanym przy pomocy zdalnie sterowanej łodzi podwodnej - skonstruowanej przez Damiana Szymańskiego - ma być to znacznie łatwiejsze.

- Przed rozpoczęciem prac mieliśmy wytypowane dwa wejścia do odkopania. Problemem było jednak to, że nie wiedzieliśmy, w jakim stanie są te wejścia - mówi Łukasz Orlicki z miesięcznika "Odkrywca" i grupy eksploracyjnej GEMO. Dlatego do środka - przez otwór o średnicy 10 centymetrów - wprowadzono niewielką, żółtą łódź.

- Prawdopodobnie nikt wcześniej tego nie próbował. To była nowatorska i wyjątkowa akcja - podkreśla Orlicki.

"Droga do wejścia nie jest zniszczona"

Łódkę razem z kamerą spuszczono ponad 20 metrów w dół. Dzięki temu eksploratorzy zobaczyli, co znajduje się za rogiem. Wcześniej mogli się tego tylko domyślać. - Niestety, okazało się, że duża głębokość tłumi sygnał przekazujący nam obraz i uniemożliwia dokładne sterowanie łódką. Po paru metrach traciliśmy zasięg - relacjonuje Orlicki.

Co więc zobaczyli eksploratorzy? - Zobaczyliśmy, że korytarz jest dalej obudowany i ciągnie się w kierunku wejścia. Najważniejsze, że okazało się, że droga do wejścia nie jest zniszczona. Spodziewaliśmy się, że może być tam zawalisko. Na szczęście korytarz jest drożny - mówi eksplorator. I przyznaje, że ta wiedza w przyszłości ułatwi pracę nad otworzeniem schronu.

Miniaturowa łódź podwodna została wprowadzona do schronu z czasów drugiej wojny światowej
Miniaturowa łódź podwodna została wprowadzona do schronu z czasów drugiej wojny światowej
Źródło: GEMO

Co kryją podziemia?

Łódź płynęła też wzdłuż torów, które znajdują się wewnątrz jednego z tuneli. - Widzieliśmy tam różne obiekty, ale utrata zasięgu nie pozwoliła na to, żebyśmy podpłynęli bliżej - opowiada Orlicki. Wciąż nie ma pewności, co kryją podziemia. Niewykluczone, że ich odkrycie pozwoli wyjaśnić jedną z powojennych tajemnic. A może przyniesie nowe pytania i zagadki.

Do tej pory udało się sprawdzić między innymi to, czy woda, która znajduje się w schronie, nie jest zanieczyszczona. - Analiza przeprowadzona przez specjalistyczne laboratorium z Pszczyny wykazała, że żadnego skażenia tam nie ma - podkreśla eksplorator. Nie ma więc obaw, że Niemcy, którzy stworzyli schron, zabezpieczyli go przed intruzami środkami chemicznymi.

Schron przeciwlotniczy z czasów drugiej wojny światowej znajduje się na terenie Lubania:

Mapy dostarcza Targeo.pl

Autor: tam/gp/kwoj / Źródło: TVN24 Wrocław

Czytaj także: