Ksiądz, którzy pojechał z licealistami do Liberii, tłumaczy się w oświadczeniu. To pokłosie doniesień o tym, że po powrocie z kraju ogarniętego epidemią Eboli, młodzieży w Polsce nikt nie przebadał. Wrocławska prokuratura bada sprawę.
Młodzi ludzie z wrocławskiego liceum salezjańskiego i ich opiekun ks. Jerzy Babiak gościli w Liberii. Opiekowali się tam uczestnikami obozu letniego dla sierot dotkniętych wojną domową. Ich pobyt w ogarniętym epidemią gorączki krwotocznej Ebola kraju trwał od 2 do 29 lipca. Dwa dni po ich wyjeździe obóz zamknięto właśnie z powodu zagrożenia śmiertelną chorobą. Do Polski młodzi wrocławianie wrócili 2 sierpnia.
Po powrocie do Polski jedna z uczennic zgłosiła się do lekarza, bo bolał ją brzuch. Na miejscu, w trakcie wywiadu, powiedziała medykom skąd wróciła. - Szpital zareagował dość mocno. Przyszli do mnie w maskach, fartuchach i rękawicach. Byłam w izolatce - relacjonowała wolontariuszka w rozmowie z TVN24.
Na szczęście okazało się, że jest zdrowa.
"Rodzice podpisali zgodę"
W odpowiedzi na doniesienia medialne o możliwym narażeniu licealistów na niebezpieczeństwo ks. Babiak wydał oświadczenie. Poinformował, że w momencie rozpoczęcia projektu misyjnego "Liberia 2014" granice kraju były otwarte, a Liberia nie była jeszcze dotknięta epidemią Eboli.
- Wszyscy uczestnicy przed wyjazdem zostali zapoznani z ryzykiem zarażenia chorobami tropikalnymi (w tym wirusem Ebola) oraz zostali pouczeni o koniecznych zachowaniach prewencyjnych. Udział niepełnoletnich uczestników został potwierdzony pisemną zgodą rodziców - czytamy w oświadczeniu.
Według ks. Babiaka wszyscy uczestnicy odbyli cykl koniecznych szczepień i konsultacji medycznych "czego potwierdzeniem stały się tzw. żółte książeczki. Ponadto, jak zauważa ksiądz, o wyjeździe został poinformowany Główny Inspektorat Sanitarny, Ministerstwo Spraw Zagranicznych oraz Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna we Wrocławiu.
- Po przyjeździe w porozumieniu z rodzicami przyjęto linię indywidualnej obserwacji i konsultacji medycznej. Organizator projektu pozostał cały czas w kontakcie z uczestnikami i ich rodzicami służąc ewentualną pomocą - zapewnia ks. Babiak.
Wirus zbiera śmiertelne żniwo
Wirus, który wywołuje gorączkę krwotoczną, przenosi się przez krew i płyny ustrojowe. Niebezpieczne jest także dotykanie ciała zmarłego. Do symptomów choroby należą: gorączka, krwotoki wewnętrzne i zewnętrzne, a w ostatnim stadium choroby - wymioty i biegunka.
Według ogłoszonego w poniedziałek przez WHO bilansu liczba ofiar śmiertelnych w Afryce Zachodniej wyniosła 1013, zarażonych jest 1848 osób. W ostatnim czasie najwięcej osób zmarło w Liberii - 29; 17 zgonów zarejestrowano w Sierra Leone i sześć w Gwinei. WHO ostrzegła, że epidemia wirusa Ebola stanowi zagrożenie dla zdrowia na skalę międzynarodową i może w dalszym ciągu rozprzestrzeniać się w nadchodzących miesiącach.
Zobacz całą treść oświadczenia wydanego przez ks. Jerzego Babiaka:
Autor: balu/kwoj / Źródło: TVN 24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Shuerstock