Zarzuty po śmierci 8-miesięcznej dziewczynki. "Za długo czekano na karetkę"

8-miesięczne dziecko zmarło we Wrocławiu
8-miesięczne dziecko zmarło we Wrocławiu
Źródło: TVN24 Wroclaw

Diagnoza była prawidłowa, mimo to niemowlę zmarło. Po dwóch latach od tragedii prokuratura stawia zarzuty dwójce lekarzy, którzy mieli przyczynić się do śmierci dziecka. Śledczy uważają, że podejmowali złe decyzje i zbyt długo czekali na karetkę. Oboje nie przyznają się do winy.

- Zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci niemowlaka usłyszało dwóch lekarzy. Śledczy po zapoznaniu się z opinią biegłych ustalili, że diagnoza dziecka była przeprowadzona prawidłowo. Jednak postępowanie lekarzy było błędne - mówi Liliana Łukasiewicz z legnickiej prokuratury. - Kiedy niemowlę trafiło do szpitala jego stan się pogarszał, lekarka zadecydowała o przewiezieniu go do Wrocławia bez konsultacji z anastezjologiem. Kobieta odmówiła składania zeznań i nie przyznała się do winy. Z kolei drugi podejrzany, lekarz z karetki, powiedział, że jego działania miały na celu dobro dziecka i także nie przyznał się do stawianych zarzutów - dodaje.

Oskarżonym lekarzom grozi do 2 lat więzienia.

Śledczy podkreślają, że na karetkę czekano zbyt długo, a tego dnia nie mógł dziewczynki przewieźć śmigłowiec LPR. W dodatku karetka nie była wyposażona w odpowiedni sprzęt do ratowania życia. Według rodziców na wyposażeniu pojazdu była jedynie butla tlenowa i apteczka.

Dwa lata śledztwa

Decyzja prokuratury dotyczy sprawy ze stycznia 2013 roku. Gdy 8-miesięczna Amelia zachorowała, rodzice zawieźli ją do prywatnej przychodni. Gdy stan dziecka nie poprawiał się, zabrali ją do szpitala.

- Po badaniach lekarze zdiagnozowali lekkie zapalenie opon mózgowych. Wczesnym rankiem lekarze zdecydowali o przewiezieniu Amelki ze szpitala w Głogowie do wrocławskiej placówki. Wtedy zaczęły się problemy – wyjaśniała wówczas pani Marta, matka 8-miesięcznej Amelki.

Lista błędów

Rodzice dziecka zarzucali lekarzom zbyt długie oczekiwanie na karetkę, przewóz dziewczynki, mimo złego stanu zdrowia oraz brak sprzętu do ratowania dziecka.

– Ratownicy na wyposażeniu mieli jedynie apteczkę i butlę tlenową, nic więcej. Kiedy Amelce zatrzymała się akcja serca, ratownik zrobił jej usta-usta, bo nie miał sprzętu – mówiła matka dziecka.

Gdy niemowlę trafiło na oddział intensywnej terapii Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego, jego stan był krytyczny. Dziecko trzy dni później zmarło.

Autor: zpez / Źródło: TVN24 Wroclaw

Czytaj także: