Mieszkaniec Suchej Beskidzkiej fretkę zapakował do kartonu, wypisał adres i wysłał paczkę. Ta miała dotrzeć do mieszkańca Wałbrzycha. Jednak zanim tak się stało, przesyłką zainteresowała się policja, bo... karton zaczął się ruszać.
- Otrzymaliśmy zgłoszenie od pracownika poczty, że w jednej z przesyłek znajduje się tchórzofretka - informuje podkom. Joanna Żygłowicz, rzecznik prasowy wałbrzyskiej policji.
Kilkaset kilometrów w kartonie
Okazało się, że nadawcą paczki jest mieszkaniec Suchej Beskidzkiej. Przesyłkę zaadresował do jednego z mieszkańców Wałbrzycha. Nie zadbał jednak o odpowiednie warunki. Tchórzofretka nie miała ani wody, ani jedzenia. Nie miała też dostępu do powietrza. W transporcie, w upalny dzień, spędziła kilka godzin. Karton ze zwierzakiem przejechał 350 kilometrów.
Pszczoły, ptaki domowe i ozdobne tak, inne nie
- Wysyłanie zwierząt w ten sposób jest niezgodne z prawem. Konieczne jest zagwarantowanie im utrzymania funkcji życiowych i należytej ochrony podczas transportu - przypomina Żygłowicz. I podkreśla: zgodnie z przepisami zakazane jest przyjmowanie do wysyłki i doręczanie paczek z żywymi zwierzętami. - Za wyjątkiem tych zawierających pszczoły, ptaki domowe i ozdobne. Jednak paczkę należy nadać jako priorytetową z opcją "ostrożnie" i z napisem "żywe zwierzęta" - precyzuje policjantka.
Mieszkaniec Suchej Beskidzkiej o odpowiednich oznaczeniach najwyraźniej zapomniał. Za to grożą mu dwa lata więzienia. To, co zrobił tchórzofretce, traktowane jest jako znęcanie się nad zwierzętami.
Zwierzak trafił pod opiekę adresata. Okazuje się, że ten kupił łasciowatego czworonoga przez internet. Nie wiadomo, czy miał świadomość tego, jak jego pupil zostanie wysłany.
Nadał psa, inny w podróż wysłał węże
To nie pierwszy przypadek niewłaściwego transportu zwierząt. Ponad trzy lata temu pasażer autobusu PKS jadącego z Krakowa do Suwałk usłyszał skomlenie. Odgłosy dobiegały z luku bagażowego. Okazało się, że ktoś w paczce wysłał psa. W ciasnym, gorącym miejscu, bez dostępu do powietrza czworonóg przejechał 660 kilometrów. Jego podróż trwała 11 godzin.
W marcu 2011 roku w przedziale konduktorskim pojawił się 3,5- metrowy wąż. Pociąg został zatrzymany. A podczas przeszukania składu okazało się, że w podróż wysłano jeszcze jednego, 1,5-metrowego, gada.
Na forach internetowych roi się od tematów dotyczących przesyłania zwierząt pocztą. Niektórzy pytają o to, czy w ten sposób da się przesłać psa albo kota. Inni upewniają się, czy myszy przeżyją transport.
Autor: tam//ec / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: arch. prywatne | Luźny