Brak lekarzy, brak perspektyw. Szpitale zamykają oddziały

Jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia z powodu kłopotów kadrowych Zespół Opieki Zdrowotnej w Oleśnie musiał zamknąć jeden z oddziałów. Lekarze na kontraktach domagali się podwyżek z 65 zł za godzinę pracy, do około 90 zł. Szpital twierdził, że nie stać go na takie płace.

Nie mogąc dojść do porozumienia, część lekarzy zrezygnowała z pracy. Na oddziale zostały tylko dwie osoby, które nie były w stanie pełnić dyżurów całą dobę.

Od tamtej pory niewiele się zmieniło. Nadal trwają negocjacje z lekarzami, ale ci są nieugięci. Na oddziale, do normalnego funkcjonowania, brakuje co najmniej pięciu. NFZ nakazał szpitalowi wyjaśnienie sytuacji do 5 stycznia, ale możliwości jej rozwiązania na razie nie widać.

Ponad 40 łóżek w lecznicy stoi pustych. Pacjenci, którzy wymagali hospitalizacji nawet w święta, przewiezieni zostali do innych szpitali, w tym do Kluczborka. Problem w tym, że i tam już wkrótce oddział internistyczny prawdopodobnie zostanie zamknięty.

- Sytuacja od dłuższego czasu jest niepokojąca. Interniści odchodzą, mamy problem z tym oddziałem. Na chwilę obecną uruchomiliśmy procedurę wygaszającą pracę oddziału - mówi Józef Maciołek, dyrektor szpitala powiatowego w Kluczborku.

Ta procedura ma potrwać do końca stycznia. Po tym czasie, jeśli nie nastąpi jakiś nagły, nieoczekiwany zwrot, oddział - podobnie jak ten w Oleśnie - zostanie zamknięty.

W kluczborskim szpitalu negocjacje z lekarzami już się zakończyły. Fiaskiem. Dotychczasowi pracownicy nie zgadzają się na pracę na obecnych warunkach, ale jak zapewnia dyrektor placówki, zrobią wszystko, żeby pozyskać innych lekarzy i zapewnić ciągłość pracy oddziału.

Zamknięty oddział w szpitalu w Oleśnie:

Autor: ib / Źródło: TVN24 Wrocław