"Autobus zaczął się trząść, poleciałem do przodu". Policja szuka świadków dachowania busa

Sześciu nastolatków trafiło do szpitala, większość do szpitala w Głogowie. - Trójka z nich jest w poważnym stanie, a jeden jest tylko potłuczony, został na obserwacji - powiedziała w rozmowie z reporterką TVN24 Ewa Todorov, rzecznik szpitala.

I to właśnie najlżej ranny Mateusz na antenie TVN24 wspominał moment wypadku: - Nagle cały autobus zaczął się trząść, poleciałem do przodu, poturbowałem się. Później pamiętam tylko, jak ktoś mi podaje rękę, na miejscu była już straż. Więc pewnie straciłem przytomność. Dopiero później dowiedziałem się, że autobus dachował, że się obracał - opowiadał.

Chłopak jest poobijany, mówi, że czuje się dobrze.

Do wypadku doszło w środę po godz. 15 na krajowej "trójce". Policja w Polkowicach szuka świadków zdarzenia.

- Apelujemy do każdego, kto mógł widzieć wypadek, aby zgłosił się do nas. Może to pomóc w ustaleniu, co działo się bezpośrednio przed dachowaniem autobusu – informuje asp. Miłosz Ilkowski z policji w Polkowice.

Kierowca autobusu w rozmowie z policją stwierdził, że tuż przed wypadkiem na jego pas wjechał samochód jadący w przeciwnym kierunku. Według niego to właśnie spowodowało, że doszło do zdarzenia. Świadkowie zdarzenia mogą potwierdzić jego wersję i pomóc w ustaleniu, kto ewentualnie jechał tym autem.

W sumie po wypadku do kilku szpitali na Dolnym Śląsku trafiło 7 chłopców. Straż przyznawała, że dla dzieci, które nie wymagały hospitalizacji, stworzono na miejscu szpital polowy, aby można było je przebadać. Do Kłobuczyna przyleciały też dwa śmigłowce Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Autor: mir/i / Źródło: TVN24 Wrocław