To, co się tutaj stało, jest nadzwyczajnym i bezprecedensowym aktem przemocy - powiedziała premier Nowej Zelandii Jacinda Ardern po piątkowych atakach w dwóch meczetach w Christchurch w tym kraju. Zginęło 49 osób, a co najmniej 20 zostało ciężko rannych. W sumie do szpitali z obrażeniami trafiło 48 osób, w tym dzieci. Według policji jednej z trzech zatrzymanych osób postawiono zarzut morderstwa i w sobotę ma ona stanąć przed sądem.
Christchurch położone jest na wschodnim wybrzeżu Wyspy Południowej. Jest drugim co do wielkości miastem Nowej Zelandii.
"To, co się stało może być opisane tylko jako atak terrorystyczny"
Nowozelandzka premier Jacinda Ardern powiedziała, że to "jeden z najczarniejszych dni Nowej Zelandii". - To, co się tutaj stało, jest nadzwyczajnym i bezprecedensowym aktem przemocy - dodała. Powiedziała, że "to oczywiste, że to, co się stało może być opisane tylko jako atak terrorystyczny".
Ardern powiedziała, że w Nowej Zelandii wprowadzono najwyższy poziom zagrożenia bezpieczeństwa. Powiedziała, że zatrzymane osoby, które znajdują się w areszcie policyjnym, miały ekstremistyczne poglądy, ale nie były na policyjnych listach osób objętych nadzorem.
Dodała, że wśród ofiar i rannych w zamachach mogło być wielu imigrantów i uchodźców. - Oni są częścią naszej wspólnoty. Osoba, która dopuściła się tej przemocy - nie jest. Nie ma dla niej miejsca w Nowej Zelandii - dodała.
Szefowa rządu w Wellington podkreśliła, że Nowa Zelandia została zaatakowana, ponieważ - jak to ujęła - "reprezentuje różnorodność".
"Jesteśmy dumnym narodem"
Ardern mówiła o tym następnie na konferencji prasowej.
- Chcielibyśmy zapewnić obywateli, że są bezpieczni. Policja bardzo ciężko pracuje nad tym by zapewnić, aby każdy mógł się poruszać po mieście bez obaw - informowała.
- Nasze myśli i modlitwy są z tymi, którzy ucierpieli. Christchurch było dla nich domem. Nie było może to miejsce ich urodzenia, ale dla wielu Nowa Zelandia była wyborem, miejscem do którego przyjechali, byli częścią społeczności którą kochali i która kochała ich - mówiła. szefowa nowozelandzkiego rządu.
Jak dodała, "(Christchurch- red.) było to miejsce, do którego wielu z nich przyjechało ze względu bezpieczeństwa, gdzie mogli bezpiecznie praktykować swoje tradycje i religie".
- Nie byliśmy celem dlatego, że jesteśmy bezpiecznym miejscem dla tych którzy nienawidzą, nie zostaliśmy wybrani jako miejsce ataku, bo wspieramy rasizm, bo pozwalamy na ekstremizm, ale zostaliśmy wybrani bo nie wspieramy żadnej z tych rzeczy, bo reprezentujemy różnorodność, życzliwość, współczucie i mogę zapewnić, że te wartości nie mogą i nie zostaną zachwiane przez ten atak - kontynuowała Ardern.
- Jesteśmy dumnym narodem liczącym ponad 200 grup etnicznych, reprezentujących 160 języków, a wśród nich różnorodność, którą dzielimy we wspólnych wartościach. Wspólnie wyrażamy teraz współczucie i wsparcie dla społeczności bezpośrednio dotkniętej tą tragedią. Jednocześnie wyrażamy potępienie dla ideologii ludzi, którzy to zrobili - zapewniała.
Premier Australii potwierdza
Informacje o jednej z zatrzymanych osób przekazał także premier Australii Scott Morrison.
- Mogę potwierdzić, że osoba, która została aresztowana, (...) jest obywatelem Australii - powiedział Morrison dziennikarzom w Sydney.
- Wraz z naszymi nowozelandzkimi braćmi opłakujemy (ofiary - red.), jesteśmy zszokowani, jesteśmy przerażeni, jesteśmy oburzeni (...) i bezwzględnie potępiamy atak, który miał miejsce dzisiaj i został dokonany przez prawicowego ekstremistę, brutalnego terrorystę - dodał.
CO WIEMY DO TEJ PORY:
- w piątek po południu zostali zaatakowani wierni w dwóch meczetach w mieście Christchurch - policja nie jest pewna, ilu było napastników - według najnowszych danych zginęło 49 osób (41 w jednym meczecie, siedem w drugim, jedna osoba zmarła w szpitalu) - zatrzymane są trzy osoby, jednej z nich postawiono zarzut morderstwa - jeden z zatrzymanych to Australijczyk - władze zaapelowały o zamknięcie wszystkich meczetów w kraju ze względów bezpieczeństwa.
Autor: mjz/adso / Źródło: PAP, Reuters