Pierwszy z trzech Boeingów 737 dla VIP-ów wylądował w środę w Bazie Lotnictwa Transportowego w Warszawie. Samolot będzie nosił imię marszałka Józefa Piłsudskiego.
Kołując pod hangar, samolot przejechał przez kurtynę wodną utworzoną przez wojskową i lotniskową straż pożarną.
Matką chrzestną maszyny została pięcioboistka starsza szeregowa Oktawia Nowacka. Samolot nosi imię marszałka Józefa Piłsudskiego, którego wizerunek umieszczono na stateczniku pionowym. Cały boeing nosi specjalne malowanie "Sto lat niepodległości", związane z planowanymi na przyszły rok dużymi obchodami tej rocznicy.
Jest samolot, piloci się jeszcze uczą
Samolot do Polski przyprowadzili jeszcze piloci Boeinga, ponieważ polscy jeszcze się uczą. Nie wiadomo, kiedy rozpoczną się normalne loty z politykami. - Taki boeing to totalna nowość w polskim wojsku. Nikt nie zaryzykuje lotów z niedoszkoloną załogą - mówiła tvn24.pl kapitan Anna Żuchowska, rzeczniczka prasowa 1. Bazy Lotnictwa Transportowego w Warszawie, która przyjmuje na swój stan nowe maszyny.
Brak wyszkolonych pilotów to jeden z objawów bardzo szybkiego tempa realizacji kontraktu na dostawy trzech B737, tak zwanych "dużych samolotów VIP". Umowę na podpisano 31 marca tego roku. Jej koszt to około 2,5 miliarda złotych.
Tempo samych negocjacji jak i dostaw jest imponujące, co stanowi spore osiągnięcie MON wobec ciągnących się latami postępowań zbrojeniowych. Nie uniknięto jednak błędów. Krajowa Izba Odwoławcza uznała, że umowę podpisano ze złamaniem prawa, bowiem MON bezzasadnie zrezygnował z konkurencyjnego przetargu i rozmawiał bezpośrednio z Boeingiem. Niezależnie od tego, kontrakt pozostał ważny.
"Armia nowoczesna i narodowa"
Szybkie zakupienie samolotów dla polityków jest dla obecnego kierownictwa MON powodem do wielkiej dumy. Podkreśla to fakt, że przy okazji przylotu pierwszej maszyny Antoni Macierewicz zorganizował na płycie lotniska w Warszawie konferencję prasową podsumowującą dwa lata pracy swojego resortu.
Stojąc na tle nowego boeinga i szpaleru żołnierzy (z wyposażeniem, którego przeciętny żołnierz nie zobaczy jeszcze lata) podkreślił, że "cały wysiłek i cel działania nakierowany jest na to, żeby Polska była bezpieczna, żeby polska armia była zdolna wypełnić swoje konstytucyjne obowiązki, czyli być tak silną, tak sprawną i tak potężną, by być zdolną do obrony naszej ojczyzny".
- Budujemy armię nowoczesną i narodową - nowoczesną w jej wymiarze profesjonalnym, operacyjnym i narodową - dzięki powstaniu Wojsk Obrony Terytorialnej, głęboko zakorzenionych w naszej codzienności, w naszych społecznościach lokalnych - oświadczył Macierewicz.
"Odeszli generałowie, którzy się nie sprawdzili"
Macierewicz podkreślił, że resort obrony "uwalnia limity awansów", w wyniku czego awanse otrzymało w ciągu dwóch lat ponad 31 tysięcy żołnierzy.
- Odeszli generałowie, którzy się nie sprawdzili, bądź, którzy nie byli zdolni podjąć takiego wyzwania, jakim jest budowa silnej armii dla Polski niepodległej. Przyszli młodzi oficerowie, to oni przejmą w przyszłości dowództwo nad polską armią - powiedział szef MON.
Jak dodał, polska armia współdziała ze swoimi sojusznikami, a już niedługo dowództwo w Elblągu przejmie dowodzenie czterema batalionami NATO. - Armia dzisiaj jest armią narodową, jest armią zdolną bronić naszej niepodległości - stwierdził Macierewicz.
"Zasługa programu PiS"
Szef MON powiedział również, że polska armia jest obecnie uzbrojona w najnowocześniejszy sprzęt, w tym armatohaubice Krab i moździerze Rak.
- To wszystko jest zasługą polskiej armii, ale przede wszystkim to jest zasługa rządu, programu PiS i wreszcie to jest zasługa narodu, który taki rząd wybrał i jest zdecydowany finansować swoją armię, bo chce być bezpieczny, bo chce i będzie niepodległy - ocenił Macierewicz.
Minister nie mówił jednak o tym, że choćby programy Krab i Rak rozpoczęto za rządów PO a dokończono za rządów PiS. Nie mówił też o tym, że wiele decyzji NATO, którymi dzisiaj się chwali jako swoja zasługą, było efektem wieloletnich negocjacji.
Dodatkowo zmiany kadrowe w armii pod jego rządami budzą dużo kontrowersji. "Odblokowanie awansów" to w znacznej mierze efekt fali odejść na wyższych stanowiskach, wobec czego w naturalny sposób ci z niższych zostali "zassani" do góry. Fakt zwolnienia lub odejścia całego szeregu wyższych oficerów na pewno nie pozostał bez wpływu na sprawność działania całych sił zbrojnych i trudno go oceniać tak jednoznacznie pozytywnie jak to robi minister.
Autor: mk,azb/sk / Źródło: tvn24.pl, PAP