Nie mamy żadnego dowodu, który by potwierdzał jakąkolwiek moją winę, a są wyciągane konsekwencje tylko na podstawie informacji prasowych - powiedział TVN24 sędzia Tomasz Szmydt, odnosząc się do doniesień związanych z organizowaniem hejtu wobec niektórych sędziów. Prezes Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie wydał zarządzenie o odsunięciu Szmydta od wykonywania czynności służbowych. Wcześniej przewodniczący nowej Krajowej Rady Sądownictwa sędzia Leszek Mazur poinformował, że prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego wycofał delegację Szmydta do Biura KRS.
Nazwisko Szmydta pojawia się w doniesieniach dotyczących zorganizowanej akcji hejtu wobec wybranych sędziów krytykujących zmiany wprowadzane przez Zjednoczoną Prawicę w wymiarze sprawiedliwości.
- W żadnych grupach dotyczących oczerniania sędziów, w jakichś tajnych grupach nieformalnie zhierarchizowanych w strukturze jakiejś mafijnej, bo tak to się często przedstawia w prasie, nigdy nie uczestniczyłem - powiedział w środę Tomasz Szmydt w rozmowie z reporterem TVN24 Michałem Traczem.
Podkreślił, że "nigdy nie miał nic wspólnego z kontem KastaWatch". - Nie wiem, kto to konto prowadzi, bo nawet to próbują mi "przypiąć" niektóre media (...). Absolutnie nie wiem, kto to konto prowadzi - dodał.
Pytany, czy dostawał pieniądze od innych sędziów, odpowiedział, że "może przedstawić wydruki z rachunków bankowych". - Zresztą moja jeszcze obecnie żona wskazała, że rachunki zostały przelewane na jej konto - powiedział. Przyznał, że czuje się pokrzywdzony, "stąd działania prawne, które zostaną podjęte".
W środę Wojewódzki Sąd Administracyjny poinformował w komunikacie, że jego prezes wydał zarządzenie "o odsunięciu sędziego WSA w Warszawie Tomasza Szmydta do czasu wydania przez sąd dyscyplinarny uchwały w przedmiocie zawieszenia sędziego w czynnościach służbowych, nie dłużej niż do dnia 28 września 2019 r".
"W ocenie Prezesa w zaistniałej sytuacji powaga sądu i zarazem istotne interesy służbowe przemawiają za odsunięciem sędziego od wykonywania obowiązków służbowych" - napisano.
Jeszcze przed opublikowaniem komunikatu, rzeczniczka WSA w Warszawie Małgorzata Jarecka potwierdziła, że prezes tego sądu "zarządził przerwę w wykonywaniu czynności służbowych przez pana sędziego Tomasza Szmydta do czasu wydania rozstrzygnięcia w przedmiocie ewentualnego zawieszenia pana sędziego przez sąd dyscyplinarny".
- W ocenie prezesa dobro sądu wymaga takiego działania - dodała w rozmowie z dziennikarzami.
"Wyciągane konsekwencje tylko na podstawie informacji prasowych"
Sędzia Szmydt pytany, czy zgadza się z decyzją prezesa WSA, odpowiedział, że "to jest decyzja prezesa sądu". - Mam swoje odczucia na ten temat, ale nie chciałbym ich upubliczniać. Tak naprawdę mogę powiedzieć jedno zdanie. W sytuacji, kiedy nie dajemy możliwości obrony, wykazania swoich racji komuś, tak naprawdę można zniszczyć każdemu w ten sposób karierę, życie osobiste i życie rodzinne - mówił.
Zauważył, że zostały "podjęte takie środki tylko na podstawie spekulacji mediów".
- Nie mamy żadnego dowodu, który (by - przyp. red.) potwierdzał jakąkolwiek moją winę, winę kogokolwiek innego, a są wyciągane konsekwencje tylko na podstawie informacji prasowych, które nie są w żaden sposób potwierdzone - dodał.
"Podpisałem dokument odwołujący sędziego Szmydta"
Wcześniej w środę przewodniczący nowej Krajowej Rady Sądownictwa sędzia Leszek Mazur powiedział, że we wtorek po południu wpłynęło pismo prezesa Naczelnego Sądu Administracyjnego, który wycofał sędziemu Szmydtowi delegację do Biura KRS.
W środę na konferencji prasowej Mazur potwierdził, że podpisał "dokument odwołujący sędziego Tomasza Szmydta z funkcji dyrektora wydziału prawnego w Biurze KRS".
Powtórzył, że ma to związek z pismem prezesa Naczelnego Sądu Administracyjnego. - To jest bardzo krótkie pismo z powołaniem podstawy prawnej, ale bez uzasadnienia - powiedział.
Afera hejterska
Onet napisał, że urzędnicy Ministerstwa Sprawiedliwości - w tym były już wiceminister Łukasz Piebiak - mieli stać za zorganizowanym hejtem wobec sędziów krytykujących zmiany w wymiarze sprawiedliwości wprowadzane przez Zjednoczoną Prawicę.
Według informacji portalu na komunikatorze WhatsApp miała powstać zamknięta grupa o nazwie "Kasta", która wymieniała się pomysłami na oczernianie niektórych sędziów. Według mediów miał do niej należeć między innymi sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego Tomasz Szmydt, delegowany do biura prawnego KRS.
Mitera: błąd w wyborze żony nie może kogoś dyskwalifikować
W środę rano w "Rozmowie Piaseckiego" na antenie TVN24 rzecznik Krajowej Rady Sądownictwa Maciej Mitera mówił, że w przypadku sędziego Tomasza Szmydta "sprawa jest prostsza, bo to nie jest członek KRS i jeżeli są przyczyny, może się zakończyć delegacja".
- W trybie pilnym został przez dyrektora i przewodniczącego poproszony o powrót z urlopu - mówił Mitera. Jak dodał, podobno złożył też wyjaśnienia.
Pytany, czy to jest dobry standard, że sędzia Tomasz Szmydt dalej orzeka, odparł: - Błąd w wyborze żony nie może kogoś dyskwalifikować.
Sędzia Tomasz Szmydt to prywatnie mąż Emilii, która miała kontaktować się z Piebiakiem i rozsyłać materiały, których celem miało być skompromitowanie sędziów. Para jest w trakcie rozwodu.
Dopytywany, czy Szmydt nie powinien zrezygnować z orzekania do czasu wyjaśnienia tej sprawy, Mitera powiedział, że to nie są proste sprawy. - To nie jest tak, że ja sobie tutaj robię przerwę. To musi być albo urlop wypoczynkowy, albo dla poratowania zdrowia, jeżeli jego zdrowie szwankuje. Nie można tak sędziego sobie odsunąć, chyba że jest postępowanie dyscyplinarne, orzeczenie.
Rzecznik dyscyplinarny NSA bada sprawę dwóch sędziów
W poniedziałek poinformowano, że rzecznik dyscyplinarny NSA podjął czynności wyjaśniające w sprawie sędziego Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie Tomasza Szmydta i sędziego Naczelnego Sądu Administracyjnego Rafała Stasikowskiego.
"Rzecznik prasowy NSA informuje, że wobec obszernie opisywanych w mediach w ostatnich dniach zachowań sędziego Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie Tomasza Szmydta i sędziego Naczelnego Sądu Administracyjnego Rafała Stasikowskiego, odpowiednio na żądanie prezesa WSA w Warszawie oraz prezesa NSA, rzecznik dyscyplinarny NSA podjął stosowne czynności wyjaśniające, które mogą stanowić podstawę do wszczęcia w tej sprawie postępowania dyscyplinarnego wobec wymienionych sędziów" - głosił komunikat zamieszczony na stronie NSA.
Poinformował też, że on i kilku innych adwokatów - w imieniu sześciu wymienianych przez media sędziów, w tym sędziego Szmydta - przygotują 21 prywatnych aktów oskarżenia w sprawach zniesławień i znieważeń i 25 pozwów cywilnych o ochronę dóbr osobistych na łączną kwotę zadośćuczynień około 10 mln zł na cel społeczny. Prywatne oskarżenia i pozwy będą dotyczyły m.in. dziennikarzy i wydawców kilku mediów.
Autor: KB,js/adso / Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24