- Spodziewałam się, że prezydent zdystansuje się od słów Jarosława Kaczyńskiego na temat uchodźców - skomentowała rozmowę Andrzeja Dudy z Bogdanem Rymanowskim Renata Grochal. Podobną opinię wyraził w "Loży prasowej" Jacek Żakowski. Michał Szułdrzyński zauważył, że prezydent potrafił zdystansować się np. od słów Antoniego Macierewicza. - Czemu miałby się zdystansować, skoro ma takie samo zdanie? - pytał z kolei Piotr Gursztyn.
W niedzielę w specjalnym wydaniu programu "Kawy na ławę" Bogdan Rymanowski rozmawiał z Andrzejem Dudą. Prezydent został zapytany m.in. o wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego, który w zeszłym tygodniu wyrażał swoje wątpliwości związane z przyjmowaniem uchodźców. Mówił m.in. o pojawieniu się w Europie "bardzo niebezpiecznych i dawno nie widzianych chorób".
Odnosząc się do tych słów, Duda podkreślił, że dla niego najważniejsze jest "bezpieczeństwo rodaków", także zdrowotne. - Bo faktem jest, media to ogłaszały, że te choroby się pojawiły - powiedział Duda. - W odpowiedzialnym państwie nie tylko prowadzi się taką dyskusję, ale przede wszystkim działa się tak, żeby zabezpieczyć obywateli i społeczeństwo. Ja tej burzy kompletnie nie rozumiem - przyznał.
Jego odpowiedź komentowali w "Loży prasowej" w TVN24 Renata Grochal ("Gazeta Wyborcza"), Jacek Żakowski ("Polityka"), Michał Szułdrzyński ("Rzeczpospolita") i Piotr Gursztyn ("Do Rzeczy").
"Konsekwencje polityczne"
Jacek Żakowski zauważył, że wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego wywołała "duże echo" w zagranicznych mediach. Słowa Dudy będą miały natomiast jego zdaniem "konsekwencje polityczne". Zarzucił prezydentowi, że zamiast powiedzieć wprost, jakie jest jego stanowisko w tej sprawie, powołał się na publikację w periodyku medycznym "Lancet". - Udaje, że nie widzi różnicy między opublikowaniem informacji naukowej w piśmie medycznym, a wypowiedzią polityczną w czasie kampanii wyborczej - stwierdził publicysta.
Odnosząc się do argumentu Dudy dotyczącego "bezpieczeństwa rodaków", Żakowski zauważył, że Polacy nie boją się chorób, tylko są nimi straszeni. - Nikomu nie przyszłyby do głowy, że w uchodźcach są mikroby. Nikt tak nie myśli, to zostało implementowane do polskich rozumów przez rasistowską narrację polityków - zaznaczył.
- Prezydent reprezentuje państwo polskie i kiedy akceptuje tego typu narrację, to oznacza, że to jest państwo wykluczające się ze wspólnoty kultury europejskiej, która po II wojnie światowej pewnych narracji nie stosuje - ocenił.
Jak przyznał, oczekiwał, że Duda powie, iż problem uchodźców to "zły wątek w kampanii wyborczej".
Apel o wstrzemięźliwość
Odcięcia się od słów Kaczyńskiego oczekiwała również Renata Grochal. - Spodziewałam się, że prezydent, który mówi, że trzeba w Polsce odbudowywać wspólnotę, zaapeluje do szefa największego ugrupowania opozycyjnego, który według sondaży za chwilę może wygrać wybory, o wstrzemięźliwość, także w języku - powiedziała.
W jej ocenie Kaczyński "straszy Polaków uchodźcami", a "sam przedstawia się jako lider partii, która ich przed tymi chorobami obroni". - Niestety, prezydent Andrzej Duda dzisiaj się do tego przyłączył - stwierdziła dziennikarka "Gazety Wyborczej".
Michał Szułdrzyński zauważył, że prezydent potrafił się mocno zdystansować do słów Antoniego Macierewicza na temat publikacji aneksu do raportu WSI. Nie zrobił tego natomiast ws. wypowiedzi prezesa PiS dotyczącej uchodźców.
Prezydenta bronił Piotr Gursztyn. - Czemu miałby się zdystansować, skoro ma takie samo zdanie? Ta wypowiedź była jasna: prezydent ma taki pogląd i już. Dlaczego miałby mówić coś innego? Pretensje są nieuprawnione - ocenił.
Autor: kg/tr / Źródło: tvn24