Krzysztof Hołowczyc kwestionuje pomiary dokonane przez policjantów w czasie kontroli drogowej i twierdzi, że jechał z dozwoloną prędkością. Policja z kolei zarzuca mu przekroczenie prędkości o 114 km/h. - Jest spór, niech rozstrzygnie sąd - powiedział w TVN24 rzecznik policji, Mariusz Sokołowski.
Chodzi o kontrolę prędkości z października 2013 roku, której dokonano w rejonie Żurominka (woj. mazowieckie). Policjanci patrolujący drogę krajową nr 7 zarejestrowali kamerą samochód, którego kierowca, Krzysztof Hołowczyc miał przekroczyć prędkość o 114 km/ h. Nissan jadący w kierunku Warszawy został zatrzymany.
Rajdowiec nie przyjął mandatu, więc policja skierowała sprawę do sądu.
"Rozpędzałem się"
Hołowczyc w rozmowie z TVN24 powiedział, że widział stojący na poboczu nieoznakowany patrol policyjny. W momencie jego minięcia "rozpędzał się", bo opuszczał właśnie teren zabudowany. - Myślę, że mogło to być ok. 100-105 km/h. Tylko że samochód pracujący na wyższych obrotach i rozpędzający się być może spowodował u panów policjantów poczucie (że jechał szybciej - red.) - wyjaśnił Hołowczyc.
Kierowca był pytany także o wskazanie wideorejestratora, który pokazuje prędkość 204,4 km/h. Jak stwierdził, była to prędkość "generowana przez radiowóz". - To jest tylko prędkość samochodu, który jedzie za mną. To nie jest radar, który mierzy (prędkość kontrolowanego pojazdu - red.), tylko urządzenie w samochodzie, które sczytuje prędkość z kół (radiowozu - red.) - wyjaśnił.
Żeby wykonać pomiar - jak stwierdził Hołowczyc - radiowóz musi się rozpędzić do takiej samej prędkości jak kontrolowany pojazd i przez ok. 100 metrów, zachowując stałą prędkość, dokonać pomiaru. Pomiar taki trwa ok. 1-2 sekund. Według Hołowczyca, policjant dojechał z dużą prędkością do jego nissana, który spokojnie jechał po drodze, a potem zaczął zwalniać.
13-krotny zoom
Kierowca rajdowy stwierdził także, że policjanci na filmie użyli 13-krotnego zoomu, który - zdaniem Hołowczyca - jest niedopuszczalny. Jak stwierdził, zaburza on dokładność pomiaru, który był robiony ze zbyt dużej odległości. - Policjanci wewnątrz wiedzą, że nie jeździ się na takim zoomie - oświadczył Hołowczyc. Oświadczył także, że wideorejestrator jest "stary", "bardzo niedoskonały" i "wycofywany w wielu krajach"
- Mnóstwo uchybień, mnóstwo błędów - ocenił Hołowczyc.
Zmiana zarzutów?
Hołowczyc stwierdził również, że pierwszym wykroczeniem, o którym go poinformowano, było przekroczenie prędkości w terenie zabudowanym. - Powiedziałem od razu: bzdura, to jest niemożliwe - oświadczył w TVN24. Potem - po dwóch tygodniach - dowiedział się jednak, że zarzut dotyczy przekroczenia prędkości w terenie niezabudowanym.
Kierowca rajdowy twierdzi, że odniósł wrażenie, że policjant "miał ochotę wielką Hołowczycowi przywalić". Zarzuca funkcjonariuszowi, że wielokrotnie z jego ust padają słowa na literę k..., policjant nazywa go "gnojem".
Hołowczyc twierdzi także, że policjant podjął ryzykowny pościg "starym oplem vectrą": jechał z prędkością 200 km/h, wyprzedzał na ciągłej linii, zjeżdżał na zewnętrzny pas. - Poniósł ogromne ryzyko dla jakiejś wątpliwej jakości filmu, gdzie dojeżdżając do mnie z ogromną prędkością naciska guzik i robi film i mówi, że to ja jechałem z taką prędkością - stwierdził Hołowczyc. - Ja widziałem ten nieoznakowany radiowóz zaparkowany po prawej stronie, chyba bym musiał być idiotą, żeby specjalnie jechać szybko tylko po to, żeby mieć zmierzoną tę prędkość.
Hołowczyc stwierdził, że teraz to sąd stwierdzi, czy on sam jechał zgodnie z przepisami.
Policja: poprawna kontrola
Z zarzutami pod adresem policji skonfrontowany został rzecznik policji, Mariusz Sokołowski. Policjant powiedział, że na wideorejestratorze dokładnie widać prędkość, z jaką porusza się kontrolowany samochód.
- Działa to na zasadzie takiej, że radiowóz mierzy swoją prędkość i musi przez odcinek 100 metrów jechać z podobną prędkością i na tej podstawie możemy ocenić, że auto przed nami jedzie z określoną prędkością - wyjaśnił działanie urządzenia Sokołowski. - Jest tam dokładnie czas pomiaru, w jakim momencie rozpoczęto pomiar, w jakim zakończono.
Przy wątpliwościach - jak stwierdził rzecznik - biegły z łatwością oceni z jaką prędkością poruszał się kontrolowany pojazd.
Sokołowski powiedział, że policjant, który zatrzymał Hołowczyca, pracuje w drogówce od 16 lat, przeszedł wszystkie szkolenia, jest doświadczony. - Policjanci z Mazowsza mówią, że nie widzą tu jakichkolwiek wątpliwości co do tego, że wykroczenie popełniono - stwierdził.
Gra na czas?
Sokołowski powiedział, że nieprawdą jest, że nie może być używany 13-krotny zoom. Podkreślił, że policjanci używają nawet 20-krotnego zoomu, a urządzenia tego typu używane są nie tylko w Polsce, ale także wielu innych krajach.
Pytany o różnice w wersji policji i kierowcy, rzecznik powiedział, że "jest spór". - Niech rozstrzygnie sąd. My dajemy cały materiał, jaki mamy - oświadczył.
Wyraził także nadzieję, że Hołowczyc nie będzie grał na czas, do przedawnienia wykroczenia. Wyjaśnił, że wykroczenie przedawnia się po roku od rozpoczęcia postępowania. - Mam nadzieję, że przy woli wyjaśnienia jednej i drugiej strony, jaka jest deklarowana, sąd ustali, czy pan Krzysztof jechał z taką prędkością, czy inną - stwierdził. Dodał, że ciężko mu uwierzyć, że doświadczeni policjanci nie potrafią używać wideorejestratora.
"Fakty" TVN zdobyły nagranie z wideorejestratora. Więcej w TVN o godz. 19.00
Autor: pk/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: policja