Lekarz nie pomógł ukąszonej dziewczynce. Usłyszał zarzuty

O sprawie pisaliśmy na TVN24.pl wielokrotnie.

- Podejrzany złożył wyjaśnienia, ale nie było jednoznacznego przyznania się do winy - mówi Ryszard Krzemianowski, prokurator rejonowy w Bytowie. - Jeśli podejrzany nie wniesie zażalenia, to akt oskarżenia wyślemy do sądu jeszcze w tym roku.

Wątpliwości prokuratury budziło to, że lekarz nie tylko nie podał surowicy, ale przede wszystkim nie zapewnił opieki dziecku przy przewożeniu do innej placówki.

Odesłał ukąszone przez żmiję dziecko

12-letnią Weronikę z Bawernicy w gminie Parchowo żmija ukąsiła, kiedy dziecko bawiło się na podwórku przed domem. Do szpitala w Bytowie Weronikę zawiozła matka. - Lekarz po rozmowie z dzieckiem stwierdził, że to nie mogła być żmija – opowiadała wcześniej matka.

Lekarz odmówił podania surowicy dziecku i odesłał ją do Słupska. Jednak nie wysłał dziecka karetką pogotowia. Do Słupska Weronikę zawiozła matka własnym autem. Na szczęście tam szybko zareagowano i podano dziewczynce leki.

Szpital nie komentuje

Przedstawiciele bytowskiego szpitala nie chcą wypowiadać się na temat decyzji prokuratury. - Dopóki nie mamy oficjalnej informacji o postawieniu zarzutów, nie komentujemy sprawy - mówi Ewa Wichłacz, rzecznik szpitala.

Jak ustalił reporter TVN24, lekarz od lipca zajmuje to samo stanowisko, nie zmienił się jego zakres obowiązków. - Zgodnie z zasadą domniemania niewinności, do momentu wydania prawomocnego wyroku uznajemy pracownika za niewinnego - dodaje rzecznik.

Władze szpitala od początku uważały, że błędu nie popełniono. Tłumaczono, że „surowicę podaje się tylko pod specjalnym nadzorem, w szpitalach specjalistycznych, które zajmują się dziećmi, głównie w oddziałach chirurgii dziecięcej i tam dziecko zostało odesłane".

Zgodnie z art. 160 kodeksu karnego lekarzowi może grozić do 5 lat więzienia.

Autor: maz//kv/k / Źródło: TVN24 Pomorze